No i po koncertach we Władysławowie i na plaży w Chmielnikach.
12-godzinna podróż z Krynicy Zdrój do Władysławowa minęła lepiej, niż niejedna z wcześniejszych. Weszliśmy do busa o 00:01, poszedłem na swój tron na tylne siedzenia i obudziłem się we Władysławowie. 12 godzin snu, trochę za dużo, wiem, ale był to jedyny sposób, by przeżyć tą podróż. Hotel mieliśmy w Redzie, gdzie przez prawie dwa dni naszego pobytu były wieczne korki i nie dało się spokojnie z niej wyjechać, chociaż sam pobyt w hotelu wspominam bardzo dobrze. Byłem już tam 3 raz i sama obsługa przechodziła samych siebie. Pogoda w dniu koncertu trochę nas zaskoczyła, zaczęło strasznie padać i obawialiśmy się o bagno przed sceną, ale chyba nie było aż tak źle. W sumie nie mnie to oceniać, tylko Wam, a więc, jak było?
Po koncercie podróż do hotelu, szybki prysznic, cokolwiek i z okazji pobytu moich znajomych we Władku, stwierdziłem, że musimy iść razem na małą imprezę, a więc gdzie imprezować we Władysławowie? Tylko w Solarze! :) Świetne miejsce i muzyka, atmosfera 50/50 ze względu na niektórych strasznie odważnych ludzi, którzy raz mieli coś do powiedzenia, raz podchodzili po zdjęcie, po czym gdy zostali zapytani o to co burkali tam pod nosem 5 minut wcześniej, speszeni zaprzeczali. Takie Herkulesy proszę Państwa. Parę godzin zabawy, powrót i sen… prawie sen :)
Następnego dnia do naszego Tour Busa dojechali Tosziko, Khra i Alex - zabrali się ze mną na koncert do Chmielników. Był to koncert na plaży, więc byłem mega podjarany, bo lubię takie klimaty. Palmy (?) woda, wiecie o co chodzi… garderoba w saunie, boiska do gry w siatkówkę, napoje z palemką (?)… no ostatecznie to w siatkówkę nie pograłem, bo pierwsze osoby na koncert, który zaczynał się około godziny 21:00 przyjechały o 04:00… i nie starczyłoby boiska dla nas wszystkich. Czy coś. Fajnie mi się śpiewało. Już nie mówię o świetnej publiczności, bo taka jest zawsze, za co Wam kolejny raz dziękuję, ale była tam Tosziko… które jest ze mną już od tylu lat, nawet jak nie widzimy po kilka miesięcy, w końcu udaje nam się zobaczyć i jest najlepiej, po prostu najlepiej. Zresztą widzę po tym, jak robicie z nami sklejki, że też Wam się te czasy przypominają. Tyle dni spędzonych w Pile, tyle dziwnych nocy… Tak bardzo lubię tamte czasy :)
Spaliśmy w Bydgoszczy, to znaczy… kto spał, ten spał. Osobiście udało mi się zasnąć o 8 nad ranem i obudzić o 11stej przez Wrzoska przynoszącego mi śniadanie i oznajmiającego, że za 40 minut wyjazd. Byłem tak bardzo bez mocy, a jeszcze po drodze padła decyzja, że zaczepiamy o galerie Fokus, więc kolejna godzina tłuczenia się po sklepach bez jakiejkolwiek energii. Nadszedł czas pożegnania z Toszi, Khra i Alexem i położenia się na tylnich i… i sen. Teraz jestem już w Krynicy i mogę iść do swojej łazienki. Swojej, bo w sumie spędzam w niej każdy poranek sierpnia. Prawie każdy.
Na koniec przypomnę Wam jeszcze raz, że już niedługo zaczyna się następna edycja Dancing with the Stars, a więc trzymamy kciuki za Janje i Miśka Koterskiego… będę na widowni podczas pierwszego odcinka, tak bardzo się cieszę i zarazem zazdroszczę tym, co mają okazję tańczyć tym razem, bo to naprawdę świetna przygoda.
Tutaj jeśli chcielibyście na mnie zagłosować w jednej z kategorii Eska Music Awards:
http://www.ema.eska.pl
a tutaj miły dla ucha wykon mojego kolegi Marcina Januszkiewicza, taki idealny do wieczora z laptopem i herbatą:
http://youtu.be/YBs99Gn-ui4
Do usłyszenia :)
http://www.ema.eska.pl
a tutaj miły dla ucha wykon mojego kolegi Marcina Januszkiewicza, taki idealny do wieczora z laptopem i herbatą:
http://youtu.be/YBs99Gn-ui4
Do usłyszenia :)