piątek, 25 lipca 2014

29 - trudne sprawy




No i wyjechałem… tak jak mówiłem, w busie i w hotelowych łóżkach prześpię 40 dni. Takie są wymogi tego, o co walczyłem, więc nie narzekam. W sumie to jest fajnie, oprócz pokus, które ciągle gdzieś tam się czają, typu imprezy, albo nocne wypady. Mi niestety nie można i mimo tego, że media huczą i piszczą tematami mojego mniemanego wiecznego imprezowania nie jest tak. Ktoś musi śpiewać. Kacper i Łukasz (moi gitarzyści) struny wymienią bez problemu, ja będę miał z tym większy problem. A szkoda… hah :)

Piszę do Was z busa z bursztynowej autostrady A1, którą podążam z Władysławowa, gdzie porwaliście mnie swoją energią niesamowicie do Ostrowa Wielkopolskiego zagrać kolejny koncert z trasy 9893tour. W sumie zaczyna się ostatni sezon tej trasy i robimy przerwę na zebranie nagranie płyty, zrobienia burzy mózgów i przyszykowania się do kolejnego sezonu. Nowe piosenki, nowe teksty, nowe aranże… będziecie niesamowicie. Ale nie wybiegajmy w przyszłość, zajmijmy się tym, co jest teraz.

W ostatnim poście zapomniałem wspomnieć o warsztatach tanecznych w Egurola Dance Studio, gdzie mieliście okazje przez 4 godziny tańczyć z najlepszymi tancerzami ze studia, między innymi z Janją. Oczywiście też musiałem się tam pojawić, wpadałem na te sale jak opętany, rozmawiałem z Wami i robiliśmy sobie zdjęcia. Nie powiem, że myślałem, że podejdziecie do tego nieco sceptycznie, ale jak widziałem efekty Waszej pracy, no to jeszcze troche i wszyscy do You Can Dance, heh. Po warsztatach zrobiliście mi mega niespodziankę imieninową… dostawałem od Was prezenty, śpiewaliście dla mnie, a ja tak stałem i nie wiedziałem za bardzo co mam powiedzieć. Dziękuję.

Wczoraj przed koncertem razem z Patrykiem podczas hotelizacji oglądaliśmy Trudne sprawy. Historia toczyła się wokół ślepo zakochanej dziewczyny w facecie, który chciał ją tylko oszukać. Dał jej jakieś kremy za jej pieniądze, ona zrobiła spotkanie "impreze" w swoim saloniku, gdzie chciała je wcisnąć przyjaciółkom jej mamy. Wszystkie zaczęły testować, aż po kolei w jednym rzędzie zaczęły pędzić do toalety "bo parzy". "Jak on mógł mi to zrobić, przecież ja go kocham". 
Słuchajcie, większego szajsu naprawdę nie widziałem. Nie wiem na jakiej zasadzie wybierani są "aktorzy" do tego programu, ale słyszałem o jakichś castingach. Castingach? Skoro wybierani są najlepsi, to nie chcę wiedzieć jakimi umiejętnościami popisali się Ci, co odpadli. Największy odmóżdżator w kraju. 

No to co… ja idę na tylnie siedzenia, czyli mój tron. Prześpię się i zacznę szykować się na koncert. Dziś klub, zaczynamy o 21:30 - MAGNES, szykuj się! :)

















poniedziałek, 21 lipca 2014

28 - potrzaskane palce, grypa i praca - how?




i znów piszę do Was z drogi powrotnej do Warszawy.

Udało mi się kilka dni pobyć w Warszawie, załatwić kilka spraw i fajnie spędzić swoje imieniny. Tak, zdecydowanie były to najlepsze imieniny na świecie. Raz, że niespodziewajką, która weszła nagle do mnie do domu była Karla, dwa - był to dzień koncertu Ellie Goulding. Byłem, widziałem, po raz kolejny… był to o 200% lepszy koncert niż np. na Torwarze… może dlatego, że mniejsza miejscówa, a sami wiecie, że jak ciaśniej, to lepiej. Okej. Dała z siebie no takie 90% w porównaniu z innymi koncertami, ale nie dziwię się jej, upał, w którym śpiewała, był niesamowity, ja nie stojąc na scenie byłem cały mokry. Przed koncertem udało mi się z nią zobaczyć ( w tym miejscu wielkie dzięki dla Knorr ), zrobić zdjęcie i wymienić kilka zdań. Ellie pochwaliła moją koszulkę, ja podziękowałem jej za Figure 8, skoro to jedna z najbardziej wpływających na mnie piosenek, musiałem to zrobić… coś tam jeszcze i wyszedłem, miała mało czasu, zaraz wchodziła na scenę, a więc pobiegłem po coś do picia i na miejsce. No i co… początek koncertu i działo się dokładnie tak jak powinno, czyli pierwsza piosenka… Figure 8. Koncertu lepiej zacząć się nie da. Po samym koncercie mały after w Temacie Rzeka i spać.

Wskoczyłem też na jeden dzień, a raczej na jedną noc do Poznania na urodziny Remika, szefa mojej wytwórni. Wszystko działo się w Klubie Pacha, o którym już tam gdzieś wcześniej słyszałem, bo przecież Poznań blisko Gorzowa. Ogólnie wiadomo, nie moje klimaty - koszula i muszka, ale daliśmy radę, a pod koniec imprezy był taki sztos, że nie chciało się schodzić z parkietu. Później after u Macieja i szybko do auta bez sekundy snu, aby zdążyć na koncert w Czeladzi.

Sama Czeladź przywitała mnie chorobą, jakąś jednodniową grypą, nie mam pojęcia co się działo, pierwszy raz chyba tak się czułem. Rosołek, witaminy i sen - dziś czuję się lepiej. Koncert sztosik, pełno Was znowu… piękne plakaty, śpiewaliście tak, że dziś pewnie macie kłopoty z głosem, frekwencja sztosik… jeździcie po całej Polsce, to jest niesamowite. Dziękuję. Chciałem zostać na Margaret, ale poszedłem z chorobą do łóżka, ale nie było fajnie, nie polecam.

Kręciłem też reklame dla Garniera, jutro mam nagrywki do kolejnej reklamy, tym razem nie z Garnierem i nie z Pumą… ale z… dowiecie się w swoim czasie ziomeczki:)!
Trzymajcie się ciepło, see ya!


+ jak za 3 dni wyjadę na trasę, to do domu wracam 2 września. 2 albo 3. Fajnie nie?


























sobota, 12 lipca 2014

27 - po wakacjach wracamy do roboty, nie ma o… się :)



Ostatni post był pisany w Hiszpanii, gdzie przyjechałem by odpocząć, zebrać siły i słonej wody z morza. Wyszło oczywiście odwrotnie, ale i tak było ekstra. Codziennie teoretycznie robiliśmy to samo, praktycznie zmieniały się tylko godziny naszych wychodzeń, bo codziennie budziliśmy się coraz później. Co chwilę byliśmy na plaży, robiliśmy sobie pyszne tapasiki, kąpaliśmy się w idealnej pod względem temperatury wodzie, chillowaliśmy na skałach i opalaliśmy się. Trochę wyglądam jak murzyn, ale… https://www.youtube.com/watch?v=2nprtClCpWY .  Poznaliśmy masę nowych ludzi, których nawet imion nie znamy, więc sami je sobie stworzyliśmy. Recepcjonista z apartamentowca miał na imię Ferdzio, człowiek ze sklepu Bednarek, a reszta… już nie pamiętam. Wiem, że Ferdzio nas strasznie nie lubił, bo w nocy co chwilę walił nam w drzwi, a rano robił to samo, tylko, że kazał wyłączać nam budziki. Fajnie było, kocham noce na balkonach przy największych hitach ABBA i Janią obok. Nasze głosy idealnie do siebie pasują. Fajnie też, że spotkałem swoich friendsów z zeszłych lat (jestem w Lloret co rok), którzy strasznie mi pomogli z dojazdami, lożami w klubach czy parasolami na plaże (Janja jest wampirem i nie lubi słońca). A co najważniejsze, co nigdy sie nie zdarza,  bez problemów przebiegły nam odprawy na lotnisku, kupno bagażu i tak dalej… jak pamiętacie, ostatnio jedna osoba z nami nie poleciała i została na lotnisku, królewna Pilewicz. Już mamy zaplanowane kolejne wyjazdy, lecimy do Indii i do Grecji, ale to za jakiś czas…

Po 6 dniach wakacji wracając na scenę na pierwszy odstrzał poszło Władysławowo. W ogóle nie chciało nam się schodzić ze sceny mimo zmęczenia (dobrze wiecie, co dzieje się na koncertach i jak bardzo jest to wyczerpujące). Oczywiście wychodząc z hotelu zobaczyliśmy z 20 osób, które spały pod hotelem całą noc, by rano nas chociażby zobaczyć… Kochani. Zresztą tak samo było po wczorajszym koncercie w Zielonej Górze, już na biletowanym koncercie. To miasto zawsze było mi dość dalekie i bliskie zarazem, bo łączy nas żużel, a dzielą nas drużyny. Za to dziś gramy w Małomicach, kolejny z lubianych przeze mnie plenerów. Będzie sztosidło.

W międzyczasie zdążyłem sobie zmiażdżyć dwa palce drzwiami, być w szpitalu, potem z niego uciec, bo strasznie długo się czekało no i teraz sam je składam i się nimi opiekuję. Na dobre i na złe. Doktor Lubicz.

Już pod koniec lipca zaczynamy obozy muzyczne razem z Kompasem! Już nie mogę się doczekać. Pośpiewam Wam, Wy mi pośpiewacie, skomponujemy coś fajnego, moi muzycy pokażą Wam kilka fajnych sztuczek, mój nauczyciel śpiewu odkryje w Was taką przestrzeń, jakiej nigdy nie widzieliście. Będzie fajnie. Nie będę mógł z Wami być przez cały obóz, ale te 3-4 dni wykorzystam z Wami w stu procentach, to będzie Wasz najlepszy obóz ever, zobaczycie! :)

Już od kilku tygodni pracujemy z muzykami nad nową płytą… tak bardzo się cieszę, że będzie ona taka w stu procentach moja. Poprzednie też były, ale jako świeżak w profesjonalnym świecie muzycznym za bardzo się nie odzywałem, tylko śpiewałem i pisałem teksty. Teraz już sto procent mnie.

Przy okazji podrzucam Wam coś, co resztę śmieszy i mnie na początku również śmieszyło, ale tylko przez chwilę. To ludzie żyjący z kompletnym brakiem świadomości o swojej wartości… w sumie, głębiej w to wchodząc, chyba tą wartość mają zawyżoną, wróć!
Zobaczcie to i powiedźcie mi co o tym sądzicie, wiem, że niekulturalne jest wrzucać to na tak kulturalnego bloga, ale kurcze… i tak większość z Was już to widziała. Po prostu szkoda mi ludzi, a przeglądając ich kanał… fuck, what's wrong with this world.
https://www.youtube.com/watch?v=WzYpLCj97t4


Widzę Was dzisiaj pod sceną, będzie ogień, obiecuję. A wiecie, że jak obiecuję, to zawsze dotrzymuję słowa. See ya.