wtorek, 2 czerwca 2015

jeden weekend, 5 koncertów - nie ma sprawy! :)

Witam wszystkie dzieci, prawie dzieci i duże dzieci. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji naszego dnia, który był wczoraj. Piszę do Was prosto z mojego domu na kółkach, kampera, na którego zdecydowałem się na początku tego roku, bo kiedy wyjeżdżam przykładowo w tak długą trasę jak w ten weekend, nie dałbym rady jechać w busie z moim zespołem. Ziomków uwielbiam, ale mimo tego, że są starsi ode mnie, mają chyba więcej siły na taki rock&roll. Zresztą, ja jako jedyny z nich swój instrument mam w ciele i nie da się go wymienić. 

W czwartek w nocy wyjechałem do Sopotu, by stawić się na pierwszej próbie do Polsat SuperHitFestiwal. Strasznie cieszyłem się na występ właśnie podczas tego festiwalu, dlatego, że przygotowałem dla widzów duet z Michałem, moim bratem. Był to nasz pierwszy telewizyjny występ, więc tym bardziej nie mogłem się doczekać. Próba przebiegła dobrze, mieliśmy kilka poprawek co do aranżu i umiejscowienia chórków w refrenie „Na Zawsze”, ale zostawiliśmy to wszystko do hotelu, bo na próbach festiwalowych masz tyle czasu, co nic. No chyba, że zaczniesz się kłócić, a kłócić się nie lubimy. Na następny dzień z samego rana mieliśmy kolejną próbę, już generalną. Przebiegła jeszcze lepiej niż poprzednia i zostało nam tylko czekać do 20:39 - czyli godziny, kiedy wchodziliśmy na scenę. No i się doczekaliśmy. „3,2,1 Dawid wchodzisz na scenę”. Wszystko wyszło zgodnie z planem, publiczność została ruszona (co jest ciężkie do zrobienia, dlatego, że miejscówki w Operze Leśnej są nawet wygodne i nie chce się wstawać), a duet z Michałem był wiśnią na torcie. Jak w tamtym roku nic nie zgadzało mi się w słuchawkach, to w tym wszystko było idealnie. Wam też podobał się występ, z tego co wyczytałem w internetach, więc zajebiście. Pod bramą do Opery zebrało się Was oczywiście sporo, co strasznie zainteresowało fotoreporterów i kamery. Kiedy podszedłem się do Was pożegnać, kamery skupiły się na Was - spodobała mi się reakcja kilku osób, które nałożyły w tym momencie okulary i korzystały z błysku fleszy! HIT! :D hahaah

Kolejny dzień - sobota, czas na YoungStarsFestiwal! Nawet nie mogłem świętować kolejnego roku w Operze Leśnej, bo cała uwaga poprzednich dni skupiała się właśnie na YoungStarsie. Bardzo lubię to wydarzenie i cieszę się, że tworzymy taką historie. Druga edycja, jeszcze więcej ludzi, wszystko dobrze zorganizowane (gratulacje dla ekipy MyMusic, szczególnie Remika), ciekawa scena (bo na środku areny, chociaż osobiście wolę normalną opcję) no i po prostu wszystko pięknie, ładnie. Dostałem kilka nagród, jedną z nich (nagrodę publiczności) oddałem Wam, a raczej jednej osóbce (nie dało się jej pokroić), bo skoro to nagroda publiczności, to musi do niej należeć. Dziękuję z całego serca za wszystkie głosowania i za to, że tak zajebiście przyjęliście mnie w Poznaniu. Uwielbiam to miasto i już nie mogę doczekać się kolejnej edycji Young Stars Festiwal. No i co najważniejsze... na tym koncercie dostałem swoją platynową płytę. Wiedziałem, że ją mam, ale nie wiedziałem kiedy ją dostane. To było niesamowite. Dziękuję!!! :)

Niedzielo, ach niedzielo. Niedziela przygotowała dla mnie aż dwa koncerty. Pierwsze były Gliwice. Graliśmy razem z Mrozem i Agnieszką Chylińską. Wszystko musiało odbyć się zgodnie z czasem i ustaleniami, dlatego, że po koncercie musiałem szybko wsiadać do auta i pędzić na lotnisko, by zdążyć na koncert do Białobrzegów. Gliwice dały czadu, myślę, że ja też - wszystko się zgadzało. Muzyka na scenie, reakcje z publiczności, ilość ludzi… no po prostu wszystko. Bardzo dziękuję za zaproszenie i za obecność na koncercie,  moje zwariowane mordy wszędzie dadzą rade! :) Wsiadłem do samolotu i kierowałem się w stronę Białobrzegów. Godzina lotu i na miejscu - tak przynajmniej nam się zdawało. Niestety, wylądowaliśmy na złym lotnisku i wszystko zaczęło się opóźniać. NA SZCZĘŚCIE właściciel tego lotniska przyjechał z pomocą, myślał bowiem, że coś się stało i lądowaliśmy awaryjnie. Podwiózł nas kilkanaście kilometrów do właściwego miejsca, a w zamian dostał płyty, autografy i plakaty. Był pocieszny i strasznie miły - denerwował się moim spóźnieniem bardziej niż ja. W końcu dotarłem pod scenę i szybko na nią wskoczyłem. Bardzo stresowałem się tym koncertem, dlatego, że mój zespół został w Gliwicach i w Białobrzegach z drugim zespołem nie dość, że grałem pierwszy raz, to bez próby i nawet nie zdążyliśmy się przywitać. Na szczęście forma się zgadzała, więc wszystko wyszło pięknie, ładnie. Wam też się podobało, bo piszczeliście jak nigdy. Przed bisami władze miasta wręczyły mi nagrodę za „uświetnienie uroczystości Dnia Dziecka Ziemi Białobrzeskiej”, wspominając, że to był najlepszy koncert w tym mieście i dziękując za zebranie tylu mieszkańców. Godzina i dzień raczej na to nie wskazywały, ale było bardzo dobrze. Dziękuję serdecznie za taką niedziele. Widzicie, czasami niedziela nie jest dniem cwela. 

Poniedziałek - przyszedł czas na amfiteatr w Koszalinie. Prawdziwy dzień dziecka, bo 01.06.15 - biletowany koncert na północy. Spałem 16 godzin, wymęczony dwoma koncertami poprzedniego dnia, więc miałem tyle energii, że czekałem tylko, aż ją Wam oddam. Wyszedłem na scenę, spojrzałem na publiczność i widzę piękny, duży tłum. Nowe mordki, czy znajome mordki, które przejechały całą Polskę (koczownikom bardzo dziękuję)… wszystkie śpiewały i bawiły się jak najlepiej. W moich koncertach chodzi o to, by chociaż przez chwile wyłączyć problemy życia codziennego i oddać swoje ciało muzyce, tak, by ruszało się w jej rytm. Krzyczeć, śpiewać, kiedy proszę. Ładować się pozytywną energią, a po koncercie rozwiązywać wspomniane już problemy z całkiem innego punktu widzenia. Mam nadzieje, że tak właśnie robicie. Dziękuję Koszalin za cudowny koncert - wróciłem do hotelu i położyłem się spać, a rano zszedłem do ludzi pod hotelem. W sumie to jak w każdym mieście. Lubię witać Was z rana. Chyba, że Wrzosek mówi, ze nie ma czasu. W sumie to nigdy nie ma czasu, bo zawsze się śpieszymy, no ale 2 minuty…

Po takim weekendzie w końcu mam czas, by pozałatwiać swoje sprawy. Muszę w końcu skończyć prawo jazdy i kupić auto. Muszę zrobić nowe tatuaże i muszę iść na siłownie. Muszę podreperować moją lodówkę jeśli chodzi o zdrową żywność i może w końcu odwiedzić Gorzów. Albo nie. Zrobię to już swoim autem. Tak.


Od pewnego czasu tworzę już utwory na nową płytę. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy wypuszczę pierwszy singiel. To będzie dla Was totalne zaskoczenie, bo będzie trochę inaczej. Nic więcej Wam nie zdradzę, uwielbiam trzymać Was w niepewności.  Najwięcej teraz udzielam się na snapchacie, więc wpisujcie w swoje nick „kwiatk0wsky” i przeżywajcie ze mną momenty dni roboczych i weekendowych. 

+ jeszcze co do nowości w zespole - do zespołu doszły dwie, nowe osoby. Bartek i Karolina - nasze nowe chórki :)

posłuchajcie utwory SIA- breathe me w wykonaniu jednego z moich ulubionych zespołów, BEMY:
https://www.youtube.com/watch?v=KGeUBzye2HE&app=desktop






















@agencjagazeta fot. Łukasz Głowala