środa, 16 grudnia 2015

na ketonalu piszę się całkiem nieźle.


CZEŚĆ


Piszę do Was z mojej ulubionej kanapy na tym świecie, czyli kanapy w mieszkaniu mojego brata w Paryżu. Przyjechałem tutaj po hucznej premierze mojego następnego krążka o nazwie „Element Trzeci”, która zaskoczyła mnie niezmiernie i musiałem odetchnąć i nabrać nowego powietrza. Nowe powietrze to dla mnie inne miejsce, chociaż na chwile, no bo pod względem czystości powietrza jest tu podobnie jak w Polsce, przekracza się dopuszczalne wartości stężenia cząsteczek dwutlenku siarki, czy tlenku węgla w powietrzu. 

Zacznę od razu strzelać tematami, bo zapomniałem ładowarki od laptopa i mam 15% baterii. Powinno starczyć. 
Płyta Was zaskoczyła, dużo nowych dźwięków, wiele przesuniętych granic - czy wokalnie, czy jeśli chodzi o elektronikę, która się na niej pojawiła - jest fajnie. 12 nowych kawałków + 1 remix - to jest to, co znajdziecie na tym czarno-białym krążku. Dwie ballady czyli YIN YANG, DODAJ MI SIŁ, w sumie to trzy, bo utwór HEADLINES też zajeżdża balladą. Kawałek ZA NAMI, który podoba się Wam chyba najbardziej - wnioskuję to czytając na bieżąco komentarze na YouTube. DROGA, czyli pierwszy singiel. Trzy kawałki do ostrych densów, czyli IDEALNY STAN, BĘDĘ BLISKO i O KAŻDY DZIEŃ. FREEDOM, który gdy śpiewam na scenie unosi mnie bardzo, tak bardzo, że mam w dupie wszystkie złe rzeczy, o których pamiętałem jeszcze przed wejściem na scenę. Podobnie jest z kawałkiem NIE MÓW NIE, który ma Was motywować do wszystkiego, co chcecie osiągnąć w życiu. Wszystko jest w zasięgu naszych rąk, ale to już chyba wiecie, powtarzam się jak głupi. BĘDZIESZ ZE MNĄ czyli flirciarski kawałek o kolesiu, który jest pewien, że ją zdobędzie. Bywa i tak :) OSKARŻ MNIE czyli muzyczny list do ludzi, którzy nienawidzą innych ludzi za nic. Tacy wiecie, hejterzy. Na 9893 był podobny kawałek o tytule MÓJ ŚWIAT, na POP&ROLL było to MORZE SŁÓW. Tradycja musi trwać, tak więc śpiewamy głośno OSKARŻ MNIE, ale tylko w domu, bo na koncertach niestety tego nie gramy - i tak na nowej trasie będziecie mogli usłyszeć bodajże o 2 kawałki więcej - czyli magiczna liczba 18! Co do koncertów, daty w tym tygodniu.

Czy Wy też nie możecie doczekać się trasy klubowej tak samo jak ja? Szykujemy dla Was aranżacyjną eksplozję, a emocję przy śpiewaniu ballad będą krzyczeć same za siebie. Będzie niesamowicie… obiecuję! W ogóle przyszły rok da nam bardzo wiele okazji do zobaczenia się, szybkiej rozmowy i wymiany uśmiechu. Zamykam laptopa, lecę na koncert… starej Pani :)

Cześć, wróciłem do Polski - tak jak się spodziewałem, rozładował mi się laptop, a ładowarka została w Warszawie, no nic… odciąłem się od siedzenia przy laptopie. Potrzebny był mi ten wyjazd, choć krótki, to intensywny. Pojechałem tam, bo był koncert, na który zostałem zaproszony przez mojego brata, Michała. Przy okazji friendsy, którzy pojechali z nami, nie widzieli różnych miejsc w Paryżu, wybrali się, by je zobaczyc, np. DisneyLand, w którym spędziliśmy całą sobotę. Koncert Madonny był niesamowity. Takiego show w wykonaniu prawie 60-letniej Pani to ja jeszcze nie widziałem i sory, że gadam ciągle o wieku, ale to przez mój zachwyt! Chciałbym mieć taką formę w jej wieku i zapał do tego, by codziennie dbać o swoją duszę i ciało z czystą przyjemnością, a nie udręką i myślą w głowie „ile jeszcze, ile jeszcze tego treningu?”.  No, może kiedyś. 

Teraz leżę w łóżku i taki obraz moi najbliżsi będą widzieć jeszcze przez około dwa dni. Wczoraj wycinali mi dwie ósemki i wkręcali śrubę do kości, w którą za pół rok wkręcą zęba. Będę miał sztucznego kła, ale czad! Może poproszę o złoty? THUG LIFE, fuck bitches get money. W czwartek mamy wigilię dla przyjaciół i znajomych, ze spuchniętą mordą wniosę barszcz i tylko popatrze, jak wspólnie piją sobie winko i śmieją się od ucha do ucha. Jak na razie to budzę się z zakrwawioną poduszką a myśl, że za dwa tygodnie czeka mnie to samo, ale po drugiej stronie, zbytnie mnie nie pociesza. Tak czy siak niedługo bierzemy się za kręcenie drugiego teledysku do piosenki zimowej, takiej, która da Wam trochę otuchy podczas dni rozpaczy i wkurzania na to, że ferie się już kończą, czy zaczną się dopiero za miesiąc. Uspakajając Was, na przyszły rok mamy już mnóstwo koncertów i kampanii reklamowych, więc nie rozstajemy się ani na chwilę. No i koncerty klubowe… najlepsze ze wszystkich! :) Bilety na pewno nie będą droższe niż na poprzedniej trasie. Mogą być nawet tańsze, zależy od miasta, a miast jest więcej niż w tamtym roku. Teraz już chyba umiecie teksty. Bardzo się cieszę, że tak chętnie kupujecie płyty - fizyczna sprzedaż udowadnia mi, że to jest jednak po coś, więc dziękuję z całego serca i życzę miłego słuchania. 

Mam jednak nadzieję, ze u Was jest lepiej, że przygotowujecie się do świąt, kupujecie bądź robicie (to lepsze!) prezenty by zaskoczyć swoich bliskich i że nikomu nie kupiliście psa pod choinkę - pamiętajcie, takich rzeczy się nie robi. Życzę Wam miłych, radosnych świąt, wymarzonego śniegu i spokoju w rodzinie. Spokoju podczas wigilii, spokoju po wigilii - czasami wiecie jak jest po :)…


listen, sierpień
https://www.youtube.com/watch?v=yzTuBuRdAyA
























pa kochani.

wtorek, 13 października 2015

How can I help U?


Cześć Wam, 
trafiliście tutaj, bo zobaczyliście link na twitterze, instagramie czy facebooku. Jak zawsze. Ale nie będzie tak jak zawsze. Nie chcę dziś pisać o rzeczach, które aktualnie się u mnie dzieją, bo dzieję się tylko jedno - płyta. Cały czas poświęcam tworzeniu, inspirowaniu się (tak, w końcu się inspiruję) i szukaniu nowych dźwięków, sposobów, czegokolwiek. Rozwijam się. A Wy efekty zobaczycie w najlepszych sklepach muzycznych już 19 listopada, pierwszy singiel pewnie trochę wcześniej. 

Cały czas jednak Was śledzę. Jestem takim detektywem. Czytam Wasze wiadomości, obserwuję kilka grup na facebooku, tych oficjalnych, tych nieoficjalnych i czytam tam Wasze wpisy. Nie zawsze się udzielam, a wręcz powiedziałbym, że prawie nigdy. Nie zawsze odpisuję, bo wolałem to zebrać w jednym poście, którym chciałbym Wam pomóc. Nie mówię oczywiście o wszystkich, ale niestety o większości. Jesteśmy (bo nie tylko Wy, ja też) w takim wieku, że średnio co 2-3 dni łapiemy gorsze chwile i wszystkie nasze motywacje znikają, choć są naprawdę wielkie. To śmieszne, ale nawet ja, mając za sobą tylu wspaniałych fanów, tak dobrą rodzinę i tak oddanych przyjaciół, potrafię leżeć na łóżku i być totalnie bezsilnym, nie mieć siły funkcjonować i myśleć, czy to co robię, aby na pewno jest sensowne. Ostatnio czytam dużo artykułów, oglądam dużo wykładów i zebrałem kilka fajnych rzeczy i połączyłem w jedną całość. Pomoże nam to zrozumieć jak żyć. Żyć tak, jak Bóg chciał, byśmy żyli. Mamy tyle możliwości, a często siedzimy przed głupim komputerem i tracimy naprawdę dużo. Tracimy to, co dzieje się na zewnątrz, a dzieję się wiele. 


Nie chcę na początku tego wszystkiego pisać co powinniśmy robić, bo uważam, że to, co napisane jest ze słowem "nie", jest skuteczniejsze. Dlatego zaczniemy od tego, co powinno być nam zakazane, jeśli chodzi o nasze myśli. A myśli mamy brudne. 


I
Podstawa dla mnie, dlatego na początku - przestańmy być zazdrośni.
Zazdrość to grzech, ale jeśli to Was nie przekona, bo nie każdy musi być wierzący, to... czemu poddajemy się jeśli chodzi o nasze szczęście, obserwując i spuszczając się nad tym jak ktoś ma dobrze? Nikt z nas nie może mieć wszystkiego, ale musimy być wdzięczni (lub dźwięczni) za to, co mamy. Głupie gadanie, ale bardzo prawdziwe - kraje 3 świata, wiecie co tam się dzieje? 
done
II
Wielki problem młodzieży - narzekanie i użalanie się nad sobą.
Nie każdy ma wspaniałe, złote życie i każdy ma problemy, TO CZĘŚĆ ŻYCIA i tego nie zmienimy. Jesteśmy przytłoczeni negatywnymi emocjami, dlatego trudno jest myśleć racjonalnie. Następnym razem, kiedy stanie się coś złego czego już nie możecie zmienić, postarajcie się jednak uśmiechnąć i pomyśleć ile nauki Wam to przyniosło. Czego się nauczyliście i jaką lekcję z tego wyciągnęliście. Bo i tak chuja już z tym zrobicie, a płacząc i użalając się, tracicie czas. 
done
III
Co powtarzam już któryś raz - nie pozwólcie, by ludzie ściągali Was w dół i niszczyli, często od środka. Oni będą to robić zawsze, żeby podbudować samych siebie na nieszczęściu innych. Oni czekają na nasze łzy, złość i złe słowo, skierowane w ich stronę. Ale nie dajcie się sprowokować, to tylko ich karmi. Zawsze dążmy do tego, by być lepszym człowiekiem, a nikt nas nie pokona. 
done

IV
Przestańmy się tłumaczyć. Nikt nie zrozumie naszych działań tak, jak my. Wszyscy oczywiście zaczną nas oceniać i tak będzie w kółko, ale to jest normalne u głupich ludzi. Wszystko co myślisz, że jest dla Ciebie dobre, masz zrobić. Oczywiście nie raniąc przy tym drugiej osoby. 
Podsumowując, jeszcze raz... Przestańmy się tłumaczyć, nasi przyjaciele tego nie potrzebują, a wrogowie w to nie uwierzą.
almost done

V
Nie wybierajmy łatwiejszych ścieżek do osiągnięcia celu.
Pamiętacie ten moment, kiedy będąc dzieckiem próbowaliście przejść wysoki, trudny level w jakiejkolwiek grze, ale Wam się nie udawało? Pamiętacie. A czy pamiętacie uczucie, kiedy w końcu, nawet przypadkiem, udało się Wam ten level przejść? To małe uczucie totalnej euforii i zadowolenia z siebie. Będzie ono Wam towarzyszyć za każdym razem, kiedy przejdziecie trudniejszą drogę w życiu. Nie mówię, by wybierać ZAWSZE trudniejsze sposoby. Ale czasami jednak musimy wyjść z naszej osobistej strefy komfortu i zrobić coś śmielej i bardziej nieoczekiwanie. 
done

VI
Tyle razy czytałem o Waszych maskach na twarzy... nawet kilka razy o nich śpiewałem. KONIEC Z BYCIEM SZCZĘŚLIWYM WTEDY, KIEDY SIĘ SZCZĘŚLIWYM NIE JEST, proste. Pozwólcie sobie poczuć złe emocje. To nic złego. Jeśli potrzebujecie, popłaczcie się. Im szybciej staniecie twarzą w twarz ze smutkiem, tym szybciej będziecie gotowi by znów być szczęśliwym. Nie chowajcie smutnych chwil, pozwólcie im po prostu zgnić.
done

VII
Przestańmy się za bardzo martwić. Niepokojenie się nie zrobi dla nas niczego dobrego, ani niczego pożytecznego nie wniesie jako doświadczenie. Wykopie jedynie nas ze stanu szczęścia. Walczmy z naszymi problemami wtedy, kiedy naprawdę się pojawią. Nie ma sensu, by się zapobiegawczo martwić. To nic zmieni, wszystko jest zapisane. Wszyscy walczymy z problemami, więc po co marnować szczęście na coś tak ubogiego?
almost done

VIII
Popełniliśmy wiele błędów i będziemy je popełniać. Nie możemy bać się pomyłek. "Jeden krok do przodu, dwa w tył" - to się dzieję, gdy ich boimy. Przestańmy już teraz. To w porządku, że się mylimy. To nas uczy! 
during assimilation

IX
Przestańmy żyć przeszłością. Wyobraźcie sobie, że czytacie w kółko ten sam rozdział książki. Gdzie to nas zabierze? Nigdzie. Nie odkryjemy niczego nowego. Przeszłość to przeszłość. Zawsze będzie częścią naszego życia, ale nie możemy pozwolić, by uniemożliwiała nam zmiany.  Wszyscy się zmieniamy, każdy chciałby wymazać coś z pamięci, bo się tego wstydzi, bądź go wkurwia. Ja też. Trzęsie mnie, kiedy pomyślę sobie o przeszłości z zażenowania. Ale nic z tym nie zrobimy i nie mamy możliwości temu zaradzić. Ważne, by teraz być sobą i nikogo nie udawać. Zwłaszcza dla mody i trendów.
done 

X 
Bardzo często przejmujemy się tymi, których powinniśmy mieć w dupie. Nie spędzajmy czasu ze złymi ludźmi.  Jeszcze częściej, paradoksalnie, staramy się i walczymy o to, by mieć ich w swoim życiu, chociaż w środku przecież czujemy, że nie chcemy z nimi się zadawać. To po co to robimy? Bo wydaję się nam, że są RANGĘ wyżej niż my?I Właśnie, wydaję się nam. Jeśli jesteśmy świadomi tego, że takie osoby nic nie wniosą do naszego życia i nie sprawią, że trwale (bo na jakiś czas pewnie tak) będziemy szczęśliwi, to jesteśmy od nich więksi. Więksi, wyżsi, jak wolicie. Właściwi ludzie obok Ciebie to Ci, którzy są podczas Twoich najgorszych chwil, nie tych najlepszych. 
almost done, bitch

Kończąc...
Jeśli jesteście nieszczęśliwi, powiedzcie to. Jeśli jesteście pełni zachwytu, wyraźcie to. Mówcie prawdę. Są strefy życia, w których daliście za wygraną. Dlatego nie możecie się zmobilizować. 
Szansa, że powstanie ktoś taki jak Wy na tym świecie wynosi 1:400 000 000 000 - rozumiecie to? Jesteśmy wyjątkowi i zawsze możemy zmienić swoje życie. To jest proste, ale nie łatwe. Musimy siebie zmusić. Nawet do najprostszych działań jak wstanie z łóżka wcześniej. Mówię najprostszych, a jednak nie dajemy rady, prawda? Musimy się zmusić
Nasze ciało (po kolei; żołądek, jama ustna, mózg) wysyła nam znaki, jak czegoś nam brak. Co czujemy, jak jesteśmy głodni? (tutaj odpowiedzcie sobie na to pytanie:)), co czujemy, kiedy jesteśmy spragnieni? Kiedy wydaję się Wam, że Wasze życie to jedna wielka rutyna, nic fajnego się nie wydarzy i że nie jesteście w stanie niczego zmienić... nie jest to znak, że Wasze życie jest przegrane. Jest to znak, że jedna z Waszych podstawowych potrzeb nie jest zaspokojona. POTRZEBA ODKRYWANIA. Odkrywania tego, co jest na zewnątrz. Nawet nie wiecie jak się jaram, kiedy spacerując po starówce, zauważę kogoś, kto gra na gitarze i robi to naprawdę dobrze. Kogoś, kto śpiewa i jego barwa głosu porywa mnie do chmur. Odkrywam. Odkrywam to, co mnie jara. Nasze dusze potrzebują rozwoju, a do tego rozwoju trzeba się zmusić. Bądźmy po prostu lepszymi ludźmi, podróżujmy, spełniajmy się, dajmy ludziom szczęście, poznawajmy kuchnie, które są dla nas nieznane. Jeśli będziecie słuchać się swoich odczuć, nigdy nie zdobędziecie tego, czego chcecie. Bo nigdy nie będziecie mieć ochoty podróżować, spełniać się, dawać ludziom szczęście, poznawać kuchnie, które są dla nas nieznane. WYJDŹMY ze strefy komfortu i przyzwyczajajmy się do nowych zachowań. Zachowań dla nas lepszych. 

Weźcie do serca te słowa, bo zbierałem i pisałem je kilka godzin. One są ważne i ja według nich żyję. Albo staram się żyć, bo jednak zmusić się czasami jest ciężko. Ale efekt karmi naszą duszę. Czujemy się dobrze.


Będzie łatwo, mówili. 
Pieprzenie. 






niedziela, 2 sierpnia 2015

when I came to Spain and I saw people partying...




Hiszpanio, oh Hiszpanio, coś Ty z nami wszystkimi zrobiła. 

Skończył się chill i czas wolny do wykorzystania w największej europejskiej imprezowni - w Lloret de Mar. Tradycyjnie w lipcu, tradycyjnie ekipą, która opanowała klubu i przyuliczne bary z tapasami i tradycyjnie po całym wyjeździe ani grama siły - trzeba było odespać. 

Załadowaliśmy walizki do busa i po czterdziestu minutach byliśmy już w Callelli, miejscowości, gdzie po raz pierwszy zorganizowałem razem z biurem podróży KOMPAS obozy fanowsko-muzyczne z moimi fanami. Był to pomysł dość ciężki do zrealizowania i nie sądziłem, że tak sprawnie nam to wszystko pójdzie. No wiecie… jednak to nie Polska, wszystkie rzeczy trzeba załatwiać na odległość przez pośredników i jest o wiele ciężej. Zwłaszcza, jeśli ma się tak ambitne plany do zrealizowania z obozowiczami - no bo tak to jest i będzie na naszych obozach, że tu nie ma nudy. Całe dnie spędzamy aktywnie i nie tracimy ani chwili. Tutaj chodzi o wspomnienia, pasje i zdobyte doświadczenie. No ale nie ocierając się sobą, daliśmy radę i to bardzo daliśmy radę.
Nasze pierwsze spotkanie odbyło się na plaży. Luźne pogawędki, pytania i odpowiedzi (prawie jak te sławne ze snapchatów różnorodnych blogerów A&Q, czy Q&A) i szybki rzut oka na te piękne twarzyczki, które mówiły do mnie po cichu „więcej, więcej, więcej”… tak więc zaczęło się więcej!
Wspólne plażowanie i jazdy na bananie (musiałem jechać 3 razy i 3 razy po każdym upadku wciągać każdego łapiąc za kapok, bark odpadł następnego ranka), które były czymś niesamowitym i strasznie śmiesznym. Pojechaliśmy naszym klimatyzowanym (podkreślam, bo w hotelu było z tym ciężko) autokarem do Barcelony. Zwiedzaliśmy wspaniałe, gotyckie zakamarki, a co najważniejsze - zobaczyliśmy miejsca, gdzie w tamtym roku nakręcałem teledysk do piosenki „Jak to?”. To było strasznie dziwne dla mnie, dlatego, że nie sądziłem, że kiedyś jeszcze zobaczę dokładnie te same ulice i miejsca, gdzie w tamtym roku stresowałem się tym, jak to wszystko wyjdzie. Byliśmy nawet na bazarku, gdzie kręciłem bodajże sceny do pierwszego refrenu. Trochę się pozmieniało - rybę, którą chwyciłem w pewnym momencie do ręki chyba już podmienili i nie była taka sama… a szkoda. Zamknęli też bazar z owocami, ten, w którym miła Pani podała mi do ręki jabłko. Zrobili z tego mięsny, ot co. Potem mieliśmy czas wolny i każdy poszedł coś wszamać - jedni znaleźli jakieś dobre knajpy, drugim się nie udało, a trzeci nie jedli, bo dieta. Czy coś.  
 Wróciliśmy do naszej miejscowości i byłem tak padnięty, że prawie od razu zasnąłem „w nogach” u Igora i Zuzi. Nagle coś mi się śni. Śni mi się, że śpiewa dla mnie wielki tłum, tylko dla mnie. Nagle słyszę Wrzoska i widzę kamery - mówię do siebie skromnie w myślach „Ej stary, to chyba dzieje się naprawdę”… No tak, moi wspaniali fani stwierdzili, że mnie obudzą, przyjdą pod balkon całą ekipą i zaczną jak najgłośniej śpiewać moje piosenki. To było naprawdę miłe - a spojrzenia Niemców, których było naprawdę pełno w moim hotelu - bezcenne. 
Byliśmy też na imprezie, takiej krótkiej, bo do 01:30. Trzeba się przecież wyspać przed kolejnym dniem pełnym zadań i wzmagań z 40 stopniowym upałem. Klub nazywał się Bora Bora i było tam cholernie gorąco. Na szczęście muzyka była na tyle dobra, że dało się to przegryźć i wyginać ciała na parkiecie. Śmiesznie… dyskoteka z fanami w miejscu, gdzie w sumie byli sami dorośli - chyba to lubię, bo było naprawdę nieźle. Opanowaliśmy klub, to mogę stwierdzić na pewno, a kiedy puszczali jakiś ogromny hit, nie było słychać niczego, prócz nas. Na to też liczyłem.
Jak co obóz staramy się pokazać światu jak bardzo cieszymy się z tego, że jesteśmy i razem. Stąd teledyski z różnych turnusów, piosenki, vlogi z całych obozów, profesjonalne zdjęcia, koncerty i happeningi. Tą ostatnią rzecz uskuteczniliśmy też w Hiszpanii. Kadra zebrała cały turnus, zrobiła super układ „taneczno-aktorski”, ułożyła wszystko po kolei i wyszliśmy z tym w miasto. W pewnym momencie po prostu zaczęliśmy działać i weszliśmy na miejską scenę śpiewając, tańcząc, a na koniec… płacząc. Tak, płacząc, no bo to był dzień naszego pożegnania. Pisałem już kiedyś o takich chwilach. Chyba każdy z Was był na obozie i przez 2 tygodnie zdążył się zżyć z ludźmi, a gdy nadchodził czas pożegnania, nie wiedzieliście nawet, czy jeszcze się zobaczycie. Taka chwila właśnie nastała po happeningu, kiedy poszliśmy na plażę rozdać certyfikaty i ostatni raz powiedzieć sobie szczere „dziękuję”. Pożegnania są ciężkie, ale z taką walizką wspomnień, z jaką wyjechał każdy z tego wyjazdu, było łatwiej. 
Dziękuję Wam jeszcze raz za ten wyjazd - za rok robimy to samo, może inne miejsce, może nie, ważne, by było ciepło i by była plaża - znów wskoczymy do wody o 00:00 w nocy.

Odbiegając od obozów w Hiszpanii,
 chyba mogę napisać, że pokonałem którąś ze słabości, która siedziała głęboko gdzieś w środku mojej osobowości i nie chciała się puścić, by spaść. Skupiłem się teraz na muzyce i na tworzeniu nowego materiału - na początku było ciężko i bałem się, że nic z tego nie będzie, że jednak wena, w którą chyba nie wierze, jest potrzebna. Na szczęście miejsce, w którym się znalazłem, a mianowicie Kazimierz Dolny, dało mi świeżość umysłu i wygodny hamak, na którym płytę piszę się wyśmienicie. Bomba czad. Tutaj też trwa obóz dla kolejnego turnusu - tym razem nie 40 osób, tylko 110. Ale to przecież nieważne. Czym więcej ludzi mogę uszczęśliwić i czym więcej ludzi może uszczęśliwić mnie, tym lepiej. 
Moja dusza trzyma się dobrze i mam nadzieję, że ten stan utrzyma się jak najdłużej. 
Irytują mnie tylko osoby, które systematycznie wymyślają jakieś brednie na mój temat i czasami wyprowadzają mnie z równowagi - halo, czy ja nie mówiłem już milion razy, że mam takie osoby w dupie? No nie wiem, może po prostu nie mam już miejsca w dupie, bo tych osób jest bardzo dużo. No ale nieważne, akurat ja nie mogę się tym przejmować zwłaszcza teraz, kiedy piszę dla Was piosenki. Karma jest zołzą ludzie, spodziewajcie się jej prędzej czy później. Na pewno przyjdzie. 

Szykują się w moim życiu naprawdę wielkie rzeczy, rzeczy, które mogą dać dużo mi, ale zwłaszcza Wam. Musicie tylko trzymać kciuki i mnie wspierać, a będzie coraz lepiej. Jeśli wszystko, co mamy z Igorem w planach wyjdzie, odhaczę z listy moich marzeń kilka kolejnych rzeczy. A spełniać marzenia musi każdy. 
Do usłyszenia!
No i oczywiście śledźcie instagrama i snapchata, zwłaszcza snapa, gdzie jestem bez przerwy, BEZ PRZERWY - tak, uzależniony człowiek krzyknął.

Dziękuję Wam za premierę teledysku do piosenki Afraid. Za chwile pęknie 100 tysięcy, a nie minął nawet dzień. Spamujmy dalej nim wszędzie, opanujmy internety. 
Jesteście najlepsi.

Zdjęcia z pokojów w Kazimierzu:


Posłuchajcie sobie:
Edyta Górniak - Nothing Else Matters
https://www.youtube.com/watch?v=5reXnLsXDCU
Hit me
https://www.youtube.com/watch?v=nls1HtXQe8E