czwartek, 28 maja 2015

ponad miesiąc nieobecności - tyle chyba potrzebowałem, by wyrzucić z głowy dziwne myśli.

PRZEPROSINY
Zacznę najlepiej od przeprosin w związku mojej nieobecności, dłuższej niż zwykle. Dużo się działo, to przez to. Rzeczy przyjemne, te mniej i te strasznie niepotrzebne, ale wszystko chyba wraca do normy, dlatego też wróciły siły, by wypocić się Wam tutaj na blogu. Doszły mnie gdzieś słuchy, że może już kończę z blogiem - nie nie, do tego na pewno nie dojdzie, to jedno z moich ulubionych zajęć. Zawsze staram się opisywać Wam chwile dość szczegółowo, ale przez to, że działo się to już jakiś czas temu, nie wiem czy dam rady.
Wróciwszy z Paryża, wróciłem też do normalności. Paczki znajomych, codziennych obowiązków i troski o małe rzeczy. Nadszedł czas koncertu w Warszawie - koncertu, którego tak bardzo nie mogłem się doczekać. W końcu wskoczyłem na scenę i zostałem z Wami blisko dwie godziny. Było niesamowicie - klub Palladium jest jednym z moich ulubionych klubów koncertowych. Pierwszy raz miałem okazję stać na scenie w tym klubie i śmiało stwierdzam, że był to niesamowity koncert. Wypełniliście cały klub, czerpaliście z muzyki wiele i to mi się podobało - było też mnóstwo moich znajomych, którzy na moim koncercie byli pierwszy raz, a ja lubię ich zaskakiwać. Tak jak wiecie, większość myśli, że to takie pipidówkowe granie dla nastolatków o tak, by sobie tupnąć nóżką. Kompletnie tak nie jest, więc cieszyłem się, że i moim znajomym dostarczę porcję dobrego rockowego grania. Dzięki Wawa za ten koncert!

Później nadszedł czas na Wembley. Oh Wembley, oh Wembley - jak to się stało, że zaprosiłeś mnie do siebie. Powstało wiele kolaży, na których została ukazana moja droga do tego wszystkiego, a zwłaszcza do pierwszego kroku na scenie w miejscu, w którym grali najwięksi. Jeszcze ponad 2 lata temu pisałem Wam, że zasypiając zakładam słuchawki i puszczam sobie koncerty różnych artystów i wyobrażam sobie, że to ja stoję na scenie i właśnie odbywa się mój koncert. Tak więc to wydarzenie było dla mnie wyjątkowe, zwłaszcza, że zostałem postawiony koło Patrycji Markowskiej, Braci czy Edyty Górniak. Co do tej ostatniej osoby, mogę przytoczyć miłą sytuację. Grając próbę gdzieś tam po Arenie mieszało się pełno artystów, którzy dbali o dźwięk, wizuale i różne inne rzeczy - w tym sama Edyta Górniak. Ja akurat wtedy miałem próbę, była straszna spina, więc każdy grał po połowie utworów i zwijał się dopinać resztę rzeczy. Po mojej próbie usłyszałem, że ktoś mnie woła. Tak, przedstawiła mi się wtedy Edyta Górniak, która chciała mi tylko powiedzieć, że słyszała mnie wcześniej w telewizji, ale teraz dopiero usłyszała, że naprawdę pięknie śpiewam. Strasznie miło, co? Fajnie jest usłyszeć to od osoby, która nie przesadzając, jest divą polskiej muzyki. Dostałem wtedy skrzydeł i cały występ przebiegł zgodnie z planem - zwłaszcza, że byliście tam też Wy. Niektórzy „tamtejsi”, a niektórzy specjalnie przylecieli z Polski. Dziękuję, że byliście ze mną i w Londynie, czekaliście na lotniskach z plakatami i spotykałem Was na każdym kroku, wiecie, że to lubię. WIELKIE THANKS za ten czas na wyspach. 

Wstąpiłem też na jeden dzień do Poznania, gdzie kibicowałem Saszan w finale Celebrity Splash. Wchodząc na plan byłem pod wielkim wrażeniem produkcji, pracy i ludzi, którzy nad tym trzymali swoje łapy. Wszystko wyglądało naprawdę niewiarygodnie, aż nie mogłem uwierzyć, że robią to ludzie tu, u nas w Polsce. Niestety Saszan się nie udało, ale walczyła do samego końca - skoki naprawdę były imponujące, a sama rywalizacja wzbudzała stres. Było strasznie gorąco - jak to na basenie. Na publiczności było kilka tysięcy osób, które dopingowały swoich ulubieńców i to bardzo intensywnie. Było też pełno kwiatonatorów, które co chwilę machały, krzyczały i dawały o sobie znać dość konkretnie, za co również Wam dziękuję. Później mała imprezka i powrót do Warszawy.

 Konin, Wągrowiec, Kutno, Zamość, Ostrów Wielkopolski - te miasta odwiedziłem w ramach promocji płyty POP&ROLL. Moje plenery, moje ukochane plenery. W końcu zaczęło się to, na co czekałem całą zimę - koncerty na świeżym powietrzu. Nie mówię, kluby uwielbiam i chyba nawet bardziej preferuję, ale jednak dla Was te drugie są lepsze. Jest świeżo, nie ma ścisku i możecie zjeść kiełbasę, lol. Wszędzie było Was mnóstwo, i miejscowi i Ci, którzy jeżdżą wszędzie. Wdzięczność moja nie zna granic, więc jeszcze raz podziękuję, chociaż robię to co chwile. Nie bądźcie źli, że czasami nie mogę wyjść na spokojnie pod hotel i zamienić z Wami chociaż parę słów. Stawiam sobie w swoim życiu dużo celów, które chcę zrealizować, ale są one poświęcone zazwyczaj Wam. W sumie to zawsze, nie zazwyczaj. Np. dziś nie mogłem zostać w Ostrowie na kawkę z Wami (nie piję kawy), gdyż wracam trenować do teledysku. Chcę, by było idealnie i muszę do tego porządnie się przyłożyć. Tak więc zaczynamy plenery - teraz szykuję się raczej do mniejszych rzeczy, ale już niedługo SuperHit Festiwal i… Young Stars. Mam nadzieję, że zobaczę się z większością z Was na YoungStarsie i pokażemy wszystkim naszą moc - tam musi być ogień, nie ma innej opcji. No i co ważne - ruszył sklepik na koncertach, macie teraz okazję kupować tam płyty z autografami, koszulki i maski - maski idą jak bułki z blaszaka, więc musimy domówić kolejne kilka tysięcy. Myślę, że jest to fajny pomysł - są śmieszne i sam się ich boję, haha!

Sprawy z Zamościa nie komentuję, niedługo wszystko wróci do normy. Przez ten czas miałem cięższe dni i te, które nie przynosiły mi żadnych zmartwień, ale to normalne, przecież nie można być szczęśliwym przez cały czas, bo los lubi nas wkurwiać. Ważne, byśmy dawali sobie z tym radem i pod żadnym względem się nie poddawali, ale to już chyba wiecie. Piszcie do mnie wciąż, średnio dziennie odpisuje na 10 wiadomości, więc jestem w stanie chociaż części z Was codziennie pomóc, nawet ciepłym słowem.

Padłeś, powstań, popraw koronę i zapierdalaj - zdaję sobie sprawę z tego, że mojego bloga czytają osoby w różnym wieku, ale wiem też, że nie obce są im przekleństwa, a raczej nie będę udawał osoby, która ich nie używa - jesteśmy ludźmi, a większość i tak wynosi to z domu. Posłuchajcie nut poniżej i uśmiechnijcie się. Ja wyjechałem na kilka dni i bardzo dużo mi to dało - zaczynam pracę, zaczynam teraz robotę i w głowie mam tylko Was. Zaczynamy sezon koncertowy i muszę skupić moją uwagę tylko na tym, nie na innych bzdetach. Wy się nie kłóćcie, bo ja wszystko widzę. Nie wymagajcie też od siebie za dużo. Trzeba mierzyć siły na zamiary. I proszę, nie nadwyrężajcie mojego czasu poświęconego fanom, bo daję wiele, a czasami dostaje mi się po dupie - a jest mi wtedy przykro. Nie czytajcie tych bzdur co piszą w mediach - dziwne, raz piszą pięknie, czysto i mile, a nagle wypuszczają fale hejtu, po której babcie z blaszaka już nie mówią mi dzień dobry. No ale co zrobisz, takie życie Dawida. 
Ogarniajcie mojego snapa non stop - dodaje tam niespodziewanie jakieś dziwne rzeczy. Jest to teraz najlepszy sposób na pokazywanie Wam co robię. A już niedługo nowe DIARY, pokażę Wam, jak wygląda festiwal w Polsce.

Najlepszy występ na Eurowizji: 
i coś mega starego, może dla Was nieznanego:
https://www.youtube.com/watch?v=PSu5nAQ7uZw

zdjęcia z lotniska z fanami pod linkiem:
http://we.tl/bmJv4mJKas - pobierzcie przed 2 lipca.
zdjęcia ze studia PnŚ z fanami pod linkiem:
http://we.tl/ELNlBGCOXV - również pobierzcie do 2 lipca.

kocham Was,
Wasz Kwiat