Wróciłem! Chyba już na stałe. Wolne się kończy, a więc trzeba wziąć się do roboty. Był Egipt, teraz Paryż - zebrałem tyle sił, że wystarczy mi na pewno na zbliżające się koncerty.
Tym razem wylądowałem w Paryżu u swojego brata. Michał był u mnie kilka miesięcy i obiecałem, że teraz moja kolej jeśli chodzi o odwiedziny. Obiecałem, ale przecież i tak sam tego chciałem, kocham to miasto i mimo tego, że byłem już tam milion razy, zawsze będę do niego wracał z wielkim uśmiechem. Mam tam dużo znajomych, chcę się z nimi widywać i dowiadywać co u nich rozmawiając z nimi face to face, nie tylko przez facebooka. Za każdym razem, kiedy odwiedzam te miasto, jestem starszy - to logiczne - i sam Michał, czy jego znajomi, traktują mnie inaczej. Wiadomo, chciałoby się chodzić na imprezy niepełnoletnim i podbijać Paryż nocą - no ale jak? Teraz wygląda to całkiem inaczej, podbiliśmy Paryż i to nie jednokrotnie. Nic nie zwiedzałem, bo widziałem już chyba wszystko, co mogłem. Spacerowałem, obserwowałem zachowania ludzi, trochę imprezowałem w ulubionych klubach mojego brata i chodziłem na zakupy. To śmieszne, że będąc w tamtejszym H&M kupiłem kolekcje, która u nas będzie dopiero za około pół roku. Nie mam pojęcia od czego to zależy, przecież mimo tego, że dziwni gadają, Polska nie jest wcale taka zacofana, prawda? No nie wiem, ale skończę już temat ciuchów, bo weźmiecie mnie za szafiareczeczeczunie. Spotkałem się z Elodie Frege, bliską przyjaciółką mojego brata, z którą był w finale Star Academy 3 i bardzo się z tego cieszę, bo śledzę jej dokonania na facebooku i widzę, że wiedzie się jej bardzo dobrze (jest jurorką w jednym z najważniejszych talent show we Francji), więc fajnie było porozmawiać na żywo. W sumie za dużo nie porozmawialiśmy, bo było po 3 w nocy gdzieś w jakimś klubie, ale ważne, że było.
Widziałem się z Asią, powinniście ją kojarzyć po długich, kręconych, rudych włosach gdzieś tam na moich zdjęciach ze wcześniejszych pobytów w Paryżu. Jest w ciąży, a małe bobo wychodzi na świat już na dniach. Obawialiśmy się, że trafimy moim przylotem do Paryża właśnie na ten moment i spędzimy go w szpitalu, ale poprosiliśmy Asię, by wytrzymała chociaż weekend, a potem już się o nas nie martwiła - dała radę, zwłaszcza, że Lili nie chcę za bardzo ruszać się z miejsca. Widziałem się też z resztą znajomych brata, poszliśmy do nich na wino, a wracając mogliśmy kupić bułki na śniadanie, tak nam to wino się przedłużyło - nieważne, było niesamowicie, kolejne wspomnienia wrzucam do worka i tak bardzo nie chciało mi się wracać… No ale co zrobisz, koncert czeka - trzeba pięknie się przygotować. Nie mogę się doczekać, naprawdę. Chcę Was zobaczyć, chcę usłyszeć jak śpiewacie teksty, które pisałem dla Was i chcę Was porwać do zabawy tak, żebyście stracili kontrole nad ciałem i każdy po kolei zaczął zachowywać się jak patus. Tak, tego chcę. Jara mnie pato.
Niedługo mam nadzieję ruszy sklep - ja już mam wszystkie koszulki i chcę je Wam pokazać. Czemu to tyle trwa? Prócz tego, że będzie kolekcja BASIC, czyli koncertowa, związana z motywami z tekstów piosenek, czy po prostu płyty, pojawi się także kolekcja, dzięki której będę spełniać Wasze marzenia. Trzeba to dobrze wszystko połączyć, by nie był to tylko zwykły pomysł i realizacja, ale też by ideologia, którą się kieruję, była dobrze w tym „umiejscowiona” i widoczna. Koszulki niestety, bądź stety - jak kto woli - są droższe niż te z wcześniejszych kolekcji. Dostaliśmy alarmy, że jakość poprzednich koszulek dla niektórych osób jest niezadowalająca, dlatego postanowiliśmy zmienić szwalnie i sposób nakładania nadruków na koszulki. Będzie to na pewno ponad 100 złotych, ale spokojnie będziecie mogli ją prać ile razy będziecie chcieli, a wyglądać będzie prawidłowo. Chciałbym, byście byli na różnych spotkaniach czy koncertach ze mną w tych koszulkach, bo będzie to kolejna rzecz, która przypominać mi będzie to, że moja praca zostaje doceniona. Moja i całego mojego teamu. W sumie to może i dobrze, że to się tak opóźnia - po co Wam te koszulki, kiedy w Polsce jest tak zimno i pada śnieg. Heh, śmieszne jest to, że zawsze jak gdzieś wylatuję, w Polsce robi się zła pogoda. Znajomi mają tego dość i zawsze mi to wypominają. Wracam, a tu słońce, ludzie w okularach (w sumie to ja zawsze noszę okulary) i ubrani w piękne humory, sorry not sorry guys :D
Już za moment, już za chwilę zaczynam treningi do kolejnego teledysku. Tak, treningi. Nic więcej Wam nie powiem, na razie zajmijmy się Szepczę i udostępniajmy go gdzie się da - a będąc przy temacie, chciałbym Wam bardzo podziękować za prawie pół miliona wyświetleń! To naprawde mega dużo, jeśli w grę nie wchodzi radio, które bardzo promuje artystę. Jesteście najlepsi, you knew it.
No to co… trzeba wrócić do codzienności - moja paka zaczyna mnie namawiać na melanż, ale nie. Nie po to odpocząłem, by od razu się zmarnować - dziś pochilluję, posprzątam, spotkam się ze znajomymi, którzy na imprezę nie idą, bo jak spotkam się z tymi drugimi, sam na pewno tż się na to skuszę. Chciałbym odwiedzić Gorzów i rodzinę, ale na razie nie mam jak. To mnie najbardziej boli, bo cała reszta dziejących się teraz w moim życiu rzeczy bardzo mi odpowiada i chciałbym, by już tak zostało do końca. Nie roku, chyba życia…
kocham Was,
Wasz Kwiat.
pisałem to kilka dni temu, w między czasie zdarzyło się dużo rzeczy - ale to już niebawem w nowym poście :)
do posłuchania:
jestem zauroczony nowymi utworami Rihanny, musicie się wczuć, przetłumaczyć sobie tekst i obiecuję Wam, że Was też chwyci za serce. Nie mogę się doczekać tej cholernej płyty, Ty, Barbadoska, dawaj już #R8!
BITCH BETTER HAVE MY MONEY:
https://www.youtube.com/watch?v=oQW2FFt3-A8&spfreload=10
AMERICAN OXYGEN
Pamiętajcie proszę o głosowaniu na Super Jedynki. Przypomnijcie rodzicom, dziadkom, wujkom i ciociom. To naprawdę dla mnie bardzo ważne, love!