Witam Was wszystkich w tą jakże nudną i smutną niedziele.
Niedziela dzień cwela, wiadome od lat, ale że aż tak…
Wróciłem z Gorzowa, gdzie w środę o 05:00 wyszedłem z pociągu i w tym mieście siedziałem aż do dzisiaj. To niesamowite, że znalazłem aż tyle czasu dla moich rodziców, przyjaciół i znajomych.
Widziałem się z każdym z moich przyjaciół, czy w restauracji, czy po moim koncercie… no w pewnym momencie u Eleny w domu było nas ponad 20 osób. Siedzieliśmy przy kubusiu i graliśmy w Tabu - tak niewinnie, a jednak wciąż zaskakujemy samych
siebie. Zaczęliśmy też rozmawiać na ten temat, że… to jest tak, jak widzisz swoją kuzynkę raz na rok. Widzisz jak szybko rośnie, jak się zmienia i jak coraz więcej wie o życiu. Tak samo mam ja. Nie mam swoich przyjaciół na co dzień i z każdym przyjazdem widzę, jak dojrzewamy i jak nasze życie się zmienia. Każdy po kolei znajduje swoją miłość, trochę też już zaczyna planować wyjazdy na studia, gdzie z kim i na jak długo, każdy z nas wpada w tarapaty i z nich wychodzi, bądź też nie… no po prostu dorastamy. Udało się nam dorastać razem, starzeć też chcę się z nimi, są najlepsi, życzę każdemu takich przyjaciół.
Co do spędzania czasu z nimi - spróbujcie gdziekolwiek jesteście, czy w restauracji, czy u kogoś w domu, położyć wszystkie telefony na jedną kupkę i ustalić między sobą, że kto pierwszy będzie chciał sprawdzić kto do niego dzwonił, czy kto zalajkował mu zdjęcie na instagramie, płaci rachunek, bądź nie wiem… zależy od miejsca gdzie jesteście. Zrobiłem tak ze swoją paką i dawno się tak nie nagadaliśmy. Szkoda, że trzeba tak robić, no ale ja przyznaję się bez bicia, jestem totalnie uzależniony od telefonu. :)
Co do spędzania czasu z nimi - spróbujcie gdziekolwiek jesteście, czy w restauracji, czy u kogoś w domu, położyć wszystkie telefony na jedną kupkę i ustalić między sobą, że kto pierwszy będzie chciał sprawdzić kto do niego dzwonił, czy kto zalajkował mu zdjęcie na instagramie, płaci rachunek, bądź nie wiem… zależy od miejsca gdzie jesteście. Zrobiłem tak ze swoją paką i dawno się tak nie nagadaliśmy. Szkoda, że trzeba tak robić, no ale ja przyznaję się bez bicia, jestem totalnie uzależniony od telefonu. :)
Na gorzowskiej scenie czułem się inaczej, niż na innych koncertach z trasy. Jednak jestem jedną z "gwiazd wieczoru", a z drugiej strony przed sceną widzę moich rodziców, nauczycieli, lekarzy, opiekunów, przyjaciól, znajomych czy nienawidzących mnie od wieków ludzi z Gorzowa. No i jak tu się czuć… Koncerty w rodzinnym mieście to raczej udowadnianie ludziom, którzy przez całe życie byli blisko Ciebie, że dałem radę. Że wyrwałem się ze szpon rutyny i dzięki pracy nad samym sobą zacząłem spełniać swoje zachcianki, zwane marzeniami. Chyba udowodniłem. Brawa się nie kończyły, a ludzie gratulowali syna moim rodzicom, takie ocieranie się sobą trochę, ale… bardzo miłe. Jeszcze raz chciałbym podziękować za zaproszenie i czekam na następne z niecierpliwością.
Płyta… już połowa pracy za nami. Połowa wgranych wokali i połowa wgranych instrumentów. Z każdym dniem dochodzi gdzieś miejsce, by wcisnąć jeszcze trochę dętek, jeszcze trochę chórków… pomysły pojawiają się co chwilę, a czasu coraz mniej. Chciałbym zacząć pracę nad płytą rok przed jej wydaniem, by na wszystko spokojnie był czas, ale się nie da. Tak szybko się zmieniam i dojrzewam muzycznie, że to, co podoba mi się teraz, za rok pewnie będzie podobało się mniej. Taka kolej rzeczy, pierwszej płyty pod względem wokalu słuchać nie mogę i drażni mnie tam strasznie moja maniera, której już się pozbyłem. Tak, podziękowania tutaj dla Bartka Cabonia, mistrza jeśli chodzi o warsztat głosu. Wąsko, mało powietrza, tak.
Już jutro wylatuję do Barcelony by nakręcić dla Was teledysk do mojego pierwszego singla z nowej płyty. Już jutro kończy mi się też antybiotyk i mogę w spokoju wyjść na słońce i napić się zimnego piwa na plaży. Bardzo się cieszę, że to już rok non-stop pracuję i nie czuję się zmęczony. Pojawia się coraz więcej problemów, ale mam też milion sposobów na zneutralizowanie ich. Mam nadzieję, że teledysk Wam się spodoba - i tak jak z pierwszej płyty "Biegnijmy" jako pierwszy singiel wbiliście na topkę YouTube w pierwszy dzień, singiel z tej płyty też wbijecie, a nawet jeszcze wyżej. Mówi się, że drugą płytą artysta się broni. Ja mówię, że drugą płytą artysta robi to, czego przy skurwieniu się pracując nad pierwszą płytą nie mógł, bo wszyscy stali nad głową i każdy wiedział lepiej. Będzie to płyta moja i mojego zespołu. Nikogo więcej.
W tym buntowniczym nastroju opuszczam Wam z kilkoma zdjęciami, a jeśli chodzi o jakieś nowe miłości muzyczne - zajarałem się już nie tak nową, ale nie słuchaną wcześniej przeze mnie płytą Marii Peszek… Numer Ludzie Psy po prostu genialny, odpalcie Spotify i posłuchajcie :)
+ Znów samolot, znów sram po gaciach… tak bardzo nie lubię latać, zwłaszcza gdy widzę, że lecę nad wodą… wtedy karzę wszystkim zasłaniać okna i nie pokazywać mi nad czym jesteśmy. Dobrze, że podają jedzenie, tylko to mnie ratuje. Do usłyszenia!