środa, 26 listopada 2014

w samochodzie pisze się najlepiej, polecam


Jestem właśnie w drodze do Łodzi, gdzie w Manufakturze będę podpisywał płyty. Podpiszę każdy egzemplarz, ale proszę - przynoście tylko płyty, bo inaczej spędzimy tam 6 godzin, a ręka mi odpadnie. W końcu musi się to stać. 
+ Weedy jedzie ze mną. Stwierdziłem, że tak czy siak muszą zacząć go przyzwyczajać do podróż, bo ze mną tak jest, że jak się ze mną jest, a nie bywa, to się podróżuje, wtedy wszystko jest super.
Przepraszam.


Na mailu posiadam już aranże utworów na tę trasę… Chcemy Was przenieść w świat muzyki, dźwięków, wokalu i instrumentów. Musicie to poczuć, ale to już leży po naszej stronie. Obiecuję, że tak się stanie, o ile będziecie tego chcieli i nie przyjdziecie na koncert tylko ze względu na zespół. Idziecie tam dla muzyki, pamiętajcie :) Pajacyk kończy pajacować, dorasta, whoaaar. Mamy dla Was trochę atrakcji, jeśli chodzi o same koncerty. Dużo gadżetów, fajne rzeczy na scenę i rzucane do Was ze sceny. Dużo ludzi nad tym wszystkim pracuję, chcielibyśmy po prostu, żebyście zauważyli ten progres. Progres, który powstał w mojej głowie, w głowach moich muzyków, menadżerów i wszystkich innych, którzy się koło mnie kręcą. 


Ostatnie dni minęły dość szybko, wciąż trwa promocja płyty. Na finale top model oczywiście płyty nie promowałem, ale byłem zobaczyć jak to wszystko wygląda od strony produkcyjnej. Było naprawdę fajnie i mimo tego, że cholernie liczyłem na Martę, bo chciałem, by osoba pewna siebie i wiedząca czego chcę od życia zaraziła tym całą Polske, cieszę się, że wygrała Osi. Też jest to jakiś przełom jeśli chodzi o nasz kraj, z tego co mi wiadomo, bardzo mało po wybiegach drepta czarnych dziewczyn, czy chłopaków. Może w końcu zacznie się to zmieniać? Nie wiem, nie znam się na modzie i na tym całym "wow" wokół niej. Podsumowując: piękne studio, dobra organizacja ludzi pracujących, żadnej wpadki chyba nie było, a pokazy były naprawdę fajne… może zaq sprawą super soundtracków w tle? Chyba tak :) Mój brat, po 3 tygodniach mieszkania u mnie, wyleciał już do domu do Paryża. To śmiesznie, bo to w sumie pierwszy raz to ON mieszkał u MNIE, a nie ja u niego, jak to bywało przez ostatnie 10 lat. Czy to znaczy, że już dorosłem? W sumie dla niego i tak zawsze będę gówniarzem, ale tym najlepszym. Fajnie, że jesteśmy zajebistymi przyjaciółmi i naprawdę rozumiemy się bez słów. Wyfrunęliśmy z tego samego domu, robimy to samo, mieszkamy tylko w dwóch innych krajach, w dwóch innych stolicach. A reszta pozostaje podobna, lub taka sama. 

Tak naprawdę zaraz zacznie się hardcore. Konkretnie zaczynam już jazdy, zamówiłem już auto, podpisywania w trakcie, koncerty ruszają, święta, urodziny, trasa po nowym roku, obozy muzyczne - kurcze, ile tego będzie.. chciałem to mam, będzie dobrze. Przynajmniej będzie pełno okazji do tego, by się spotykać. Prawda? Lubię zapi3rdol. Lubię kłaść się do łóżka i czuć się zajebiście wykończony - wtedy wiem, że progres był. Że dzień nie został stracony. Nie cierpię leżeć cały dzień w łóżku i patrzeć się w sufit (you know what I mean lovi*), bo wiem, że przecież mogłem pójść na lekcję śpiewu i podszkolić swoje kulinarne 

Kończę, bo wychodzę z auta. Dziś bez zdjęć, bo nic nowego mi nie doszło - cała galeria jest oblegana przez Weediego, nikogo innego. 

Pa.




niedziela, 23 listopada 2014

stało się, mam 3 dziecko!



Tak, stało się. O ile można drugie nazwać pełnym dzieckiem, a nie "akustycznym kuzynem pierwszego dziecka" to tak, proszę Państwa - POP&ROLL już na półkach w sklepach! Empik, Saturn, Media Markt - zapraszam serdecznie!
Pod linkiem filmik z premiery: 
https://www.youtube.com/watch?v=9qWjtvokV2E 
Sama premiera niesamowita. Od rana dzień niósł ze sobą jakieś piękne emocje w powietrzu, byli moi przyjaciele, mój brat, śpiewałem dla Was na środku Arkadii, a Was było mnóstwo. Podpisałem setki, czy nawet tysiące płyt, zajęło mi to 3 godziny - a ręka nawet nie bolała! Czułem się strasznie zmęczony, kiedy wszyscy moi funfle, razem z menadżerem i całą moją ekipą świętowali wyjście nowego krążka, ja z opaską na oczach poszedłem spać - to niewiarygodne, serio! :) Haha… 
A więc tak…

Ogłosiliśmy dla Was również grudniową trasę koncertową. Te koncerty będą nadzwyczajne. Liczyć musi się muzyka, nie pajacowanie na scenie. Musicie umieć wszystkie teksty, będziecie mieć dużo do śpiewania! :)
Warszawo -  lecisz na pierwszy odstrzał, to właśnie w tym mieście rusza POP&ROLL TOUR!
https://www.ebilet.pl/bilety.php?id=91745 
- tutaj możecie zakupić bilety, schodzą jak świeże bułeczki, więc lepiej się śpieszyć. Nie ma możliwości kupna biletu pod wejściem, I am sorry.

Jak co roku na święta mam coś dla Was. Kilka lat temu były to długie, lub krótkie, ale tematyczne notki na photoblogu (którego w końcu odblokuję, stay tuned), w tamtym roku był to specjalny koncert na Eska TV, a w tym roku… piękna piosenka, piękny teledysk i piękni ludzie z pięknymi głosami - właśnie to mam dla Was. Pewnie widzieliście już na instagramach i facebookach, jak fajnie to wszystko wyglądało. Tak. Zostałem zaproszony przez Piotra Turka do zajebistego projektu, dograłem kilka wersów swojego wokalu razem z bratem i pojechaliśmy kręcić teledysk. Cały dzień na planie, piosenka już wychodzi każdą częścią ciała, ale ciśniemy dalej. 6 grudnia premiera, mam nadzieję, że będzie Wam się podobać i super będzie robiło zakupy w Tesco przy tej piosence… hah.

Moja płyta wylądowała na YouTube dzień przed jej premierą. Wnerwiłem się, bo jest to zwykła kradzież. Tak więc na następny dzień ja też ją załadowałem, byście legalnie mogli sobie jej odsłuchać. Nie jest to oczywiście to samo uczucie, jak trzymać jakąkolwiek płytę w ręku, ale jak ktoś nie może, nie ma pieniędzy, zbiera, cokolwiek - już może jej posłuchać. Śmieszne, bo jedyna anglojęzyczna piosenka z moich 3 płyt ma najwięcej wyświetleń! Dostaję mnóstwo wiadomości o tym, że powinienem śpiewać po angielsku, nie tylko po polsku… Hmmm, co myślicie? + Nie, nie uciekam z kraju, dementując przyszłe plotki rozsiewane przez kwiatonatorsów, ale może naprawdę lepiej to wszystko działa po angielsku? Jak sami pewnie wiecie, polski jest tragicznym językiem do śpiewania, wszystkie ś, ć, rz są udręką wszystkich wokalistów. 
Sami oceńcie:
https://www.youtube.com/watch?v=NHpgwiXwy8o

Na tę chwilę wychodzę z Weediem na spacer - zaraz przyjeżdża Głuszko, hmm… może niech ona już po prostu tutaj zamieszka? Później czas na siłownie, plecy same się nie zrobią!!! A już pod koniec listopada… robię kolejny tatuaż. Trochę większy od tego, co już mam. Trochę bardzo. Ale spokojnie, panuję nad sytuacją. Właśnie. Weediemu powstało pierwsze ucho - pod postem możecie zobaczyć zdjęcie… wygląda dość komicznie, nie powiem, ale w sumie strasznie uroczo i chciałbym, by drugie zostało takie, jakie jest. Weedy = kłapouchy, pozdro! :)

+ z nowości muzycznych musicie zobaczyć to:
https://www.youtube.com/watch?v=k4YRWT_Aldo
niby prosty pomysł, a jak podtrzymuje bliskość z fanami pokazując normalne życie w hotelach, czy na balkonie, pewnie też hotelowym… 

Zarzucam kilka zdjęć!


















Fot. MICHAŁ OZDOBA



- TO ZDJĘCIE ZNALAZŁEM GDZIEŚ NA TWITTERZE, NIE ZROBIŁ TEGO HEJTER… TYLKO SAMI WY, NIE CZAJE, HAHA
















wtorek, 11 listopada 2014

45 - małe rączki znów wygrały ze światem… :)


Dzień przed wylotem stwierdziłem, że nie mogę spać w nocy, by rano wsiąść do samolotu i spokojnie sobie zasnąć, nie zważając na turbulencje i po prostu na lot, bo lotów nie lubię. Tak też zrobiłem - półprzytomny dotarłem na lotnisko, dałem się przeszukać, usiadłem przy oknie i obudziłem się w Londynie, szybka przesiadka i otworzywszy oczy, byłem już w Glasgow. Było już ciemno, więc nic nie zobaczyłem. Mieszkaliśmy w pięknym hotelu, ale widok z okna był jednym, wielkim industrialem. Mówi się, że Szkocja to nie Glasgow, czy Glasgow, to nie Szkocja. Szkocja to wszystko na około, tylko nie Glasgow. Można to było zauważyć. Szkocja jest przedstawiana jako zielony kraj z owieczkami i potworem z loch ness, a w Glasgow tego nie ma. No ale nic, ogólnie czuliśmy się w tym mieście strasznie nostalgicznie, zwłaszcza, że troszeczkę padało. Jednak jak nadszedł czas na zakupy, było już w porządku, ahhh my cebulaki.

Dzień gali, wielkie przygotowania, zakupy i nadchodzący stres - zobaczysz to, co widziałeś tylko w telewizji i zobaczysz tych, których też widziałeś tylko w telewizji. Wchodzisz, a obok Ciebie przechodzi Ariana Grande, Ozzy Osbourne, Slash, czy Enrique Iglesias. Przechodzą też tysiące ludzi, którzy organizują tę imprezę i opiekują się każdym, najmniejszym szczegółem. Tu nie może być 95% wykonanej pracy, tu musi być 150%. Usiadłem na loży ze wszystkimi największymi gwiazdami. Widziałem, jak cieszą się z wygranych statuetek, o których wiedzieli już 2 minuty wcześniej w momencie, gdy proszono ich o zajęcie miejsca na takiej jednej, wyznaczonej, białej sofie. To samo było z moją kategorią. Jak już widzieliśmy, jak Bibi Zhou (:D) siada na sofie, wszystko było wiadome. Pozostała tylko radość, że Twoja nominacja była wyświetlona na tej wielkiej, zapełnionej po brzegi hali i tyle osób mogło ją zobaczyć, w tle słysząc Tathagate.

Po wszystkim pojechaliśmy do hotelu trochę się ogarnąć i wyruszyliśmy na zamknięte after party. Na imprezie był Afrojack czy Emeli Sande, oraz dużo Polaków, którzy wygrali przelot i wejście na impreze w polskich konkursach. Było śmiesznie, leciała fajna muzyka, poznało się też kilku miłych ludzi, zostało się oblanym drinkiem, a potem nieszczęśliwie zaspało się na samolot. Spędziliśmy dodatkowy dzień w Glasgow w hotelu przy lotnisku. To był najdziwniejszy dzień ever. Po nocy, gdzie sen towarzyszył mi przez 10 minut, położyłem się spać i obudziłem się o 14 - no dobra, ale co teraz, jesteśmy daleko od centrum, a do samolotu jeszcze 6 godzin. Fuck, no to próbujesz spać, ogarniasz instagrama, pakujesz się po kilka razy, no aż w końcu czas iść na lotnisko. Tam spotykasz zajebistą ekipe znajomych, z którymi spędzasz najlepszy przelot bez senu ever. "Wszystko widzę k****", czy nasz plan o otworzeniu szampana i biegu przez cały samolot przybijając piątki ludziom z okazji wylądowania w Polsce, niestety - niezrealizowany. Ale klaskali wszyscy, standardowo, hahaha. 
Zdarzyła się też jedna, fajna historia, która zostanie w mojej głowie dość długo. Ale tylko kilka osób wie o co chodzi i niech tak zostanie.

Cały wyjazd - genialny - mimo tego, że nie lubię wylatywać z kraju, bo szybko tęsknie za tym, co mam tutaj. Rodzinę, przyjaciół i pracę. Fajnie było zobaczyć wielki świat z takiego bliska, widzieć, jak Nicki Minaj przebierają w 6 sekund i z krótkich włosów tworzą kudły sięgające do jej dużej, pięknej dupy, ale to wszystko too much for me. Jednak to co się dzieję w Polsce najzwyczajniej mi odpowiada, chociaż tak jak stwierdziliśmy w drodze powrotnej z Igorem i Grabarim, że polski showbiznes to najbardziej pojechany showbiznes ever, wolę ten. Bez sztucznej nagonki i robienia z biednej nastolatki gwiazdę w białych kozakach, a sama nie wie co się wokół niej dzieję. This is the part when… tak.
Dziękuję Wam za to, że daliście mi szansę polecieć w to miejsce i przeżyć kolejną przygodę w moim życiu. A to dopiero rok za nami… heh :) Trzymajcie się, nie wychodźcie dziś na ulicę w Warszawie, jeśli nie lubicie wybuchów i zapachu spalonej tęczy - u know what I mean. 
take care, Wasz kwiat