sobota 21.02’15
Wyjazd z Kazimierza. Tak dziwnie ułożyły się godziny, że nie zdołałem pożegnać się z ostatnim turnusem, nie zdążyłem im pomachać i sprawdzić listę obecności w busie. Sam musiałem też wyjeżdżać, więc pościeliłem sobie łóżko w busie i pędziłem do Rzeszowa. Klub pod Palmą, czyli klub, w którym już kiedyś grałem, w którym już kiedyś się widzieliśmy. Zakwaterowano nas w pięknym hotelu, gdzie mogłem pójść na siłownie i wyluzować się po ciężkim czasie w Kazimierzu, ale nie było czasu. Koncert - niesamowity, ja dałem z siebie wszystko, dlatego, że dostałem mnóstwo energii od Was. Nie pamiętałem dokładnie ostatniego koncertu tam, dlatego byłem ciekaw jak Rzeszów się bawi - a bawi się niesamowicie, dziękuję. Po koncercie pojechałem do hotelu i pisałem dla Was bloga - dlatego post był w sobotę, nie w piątek. Ograniczony byłem czasowo, więc przepraszam, ale dzień spóźnienia jak na mnie to i tak nie dużo, przecież wiecie. Podczas chillu po koncercie w wielkim wyrze razem z Weedym zaproszono nas na imprezę w najnowszym klubie w Rzeszowie, który był połączony z naszym hotelem. Impreza… dwa razy chyba nam mówić nie trzeba, zresztą - skoro najnowszy, no to oceńmy. Wszedłem i byłem bardzo mile zaskoczony, super oświetlenie (jak w którymś z teledysków Brudno Marsa, tak mi wytłumaczono pełno żarówek na suficie) i super obsługa. Dobra muzyka, dobry DJ, dobra zabawa - chłopaki się wybawili, ale oszczędzali siły na następny dzień, Lublin - nadchodzimy…
niedziela 22.02’15
Lublin! Dojechaliśmy na miejsce i od razu pod hotelem pięknie nas przywitaliście. Szybki prysznic i przygotowanie się do koncertu i wyjazd na scenę! Znam już Klub Grafitti doskonale, nie pierwszy raz śpiewałem na tej scenie. Nie pierwszy raz widziałem te twarze na koncertach i nie pierwszy raz tak głośno śpiewaliście. To był strasznie dziwny koncert. W pewnym momencie nawet się wzruszyłem, zrobiliście mnóstwo akcji, za które Wam dziękuję. Skakałem tyle, że po koncercie marzyłem o tym, by ktoś odjął mi nogi i dał nowe - ale opłacało się. Chyba i ja, i Wy macie fajne wspomnienia z tego dnia. A pod hotelem… tyle osób jeszcze nie było. Niestety nie spałem w Lublinie, bo do Warszawy nie było aż tak daleko, więc Maro (mój niezawodny kierowca) dał radę zrobić szybki kurs do stolicy i odstawić nas do domów - w końcu czym więcej jesteśmy w Warszawie, tym więcej będziemy w stanie ogarnąć spraw nie związanych z moją pracą, karierą, czy jak to tam nazwać. Głupi dentysta czy jazdy wymagają ode mnie dużego spięcia czasowego, chociaż wiadomo, że wolę być w trasie i widzieć się z Wami. Wróciłem i położyłem się spać - strasznie ucieszony tym, że pierwszy raz w historii polskiego kina dostaliśmy Oscara - jeszcze raz, brawo Ida! :)
poniedziałek 23.02’15
Obudziłem się o 13stej i zacząłem realizować swój plan na ten dzień - mimo pierwszego wolnego dnia od dłuższego czasu, nagrywałem dla Was relacje z jakże nudnych czynności, które wykonywałem na snapchat. Pokazałem Wam swój wolny dzień, czyli normalne życie, takie jakie ma każdy z Was. Było też w tym trochę drugie dno. Chciałem przypomnieć niektórym, że mimo tego wszystkiego, co się kręci wokół mnie, też robię sobie śniadanie, wyprowadzam psa i spędzam czas ze znajomymi, bo wydawało mi się, że niektórzy już chyba o tym zapominają. Tak czy inaczej - mogliście się trochę ze mnie pośmiać, bo sam nagrywając te snapchaty czasami wybuchałem śmiechem z samego siebie. Siłownia, kino, jedzenie - to chyba trzy rzeczy, które opisać mogłyby ten dzień. Simply. Dodatkowo zobaczyłem się z bratem, który przyjechał z Gorzowa ale tylko na chwilę, za sprawą wykonu w Pytanie na Śniadanie, ale na drugi dzień znów wracał do rodziny, trochę zazdroszczę.
wtorek 24.02’15
Pobudka już wcześniej, niż wczoraj, bo przed 9. Spakowany plecak, tabletki pożarte i z pół żywym organizmem można wsiadać do pociągu - KITTY PURRY, czas na show! Wesołą paczunią weszliśmy do zapełnionego po brzegi pociągu, który nie do końca spełniał nasze oczekiwania… po prostu nie było żadnego miejsca. Zdesperowani spytaliśmy się konduktora, czy jest szansa na to, by posadzić gdzieś 5 ciał na 5 miejscach, nawet w ścisku maksymalnym - odpowiedź brzmiała tak:
w ostatnim wagonie mogą być jakieś wolne miejsca.
No super! Będąc w wagonie drugim, mając minutę do odjazdu i musząc przepchać się przez kilkadziesiąt ludzi, którzy drą się na Ciebie „albo wte albo wewte”, nie było to łatwe, ale daliśmy radę i rzeczywiście znaleźliśmy miejsce. W pociągu ciekawe rozmowy, ekonomiczne jedzenie i standardowo dużo śmiechu. Do czasu. Do czasu, kiedy Zuzia spytała się mnie, czy wziąłem bilety na koncert. W tym momencie serce mi stanęło i nie miałem pojęcia, co mam zrobić. Na szczęście była 10:58 - tak, liczyłem każdą minutę - i mogłem jeszcze jakoś temu zaradzić, nie wiem… poprosić kogokolwiek, by wysłał mi je pociągiem, wziął ze sobą, nie wiem. Pisałem do Margaret, pisałem do Sary, pisałem do Igora - każdy mi pomógł, więc jeszcze raz mega dziękuję. Mimo kilku problemów i zamieszań, o 18stej odebrałem swoje bilety i byłem już spokojny. Wcześniej zrobiliśmy sobie też spacer po rynku krakowskim i zwiedziliśmy kilka fajnych knajp, które polecili nam nasi znajomi - restauracja „Yellow Dog” godna siedzenia tam 24h na dobę. Proszę, idźcie tam i zamówcie cokolwiek - to, co zamówiłem ja i to, co zamówili moi znajomi było pyszne, lepszego żarcia dawno nie jadłem. Nie jest to żadna opłacona reklama, po prostu chciałbym zadowolić Wasze żołądki, zwłaszcza, że to restauracja jednej z uczestniczek Top Chefa, więc kolejny +. Wzięli taksówkę i pojechali - Katy nie mogła już doczekać się kiedy nas zobaczy.
Zaczęło się od Supportu - maksymalnie pogrzana Charlie XCX, czyli laska od hitów „Boom, clap” czy „Break the rules” rozgrzała publiczność i dobrze przygotowała ludzi do wyjścia na scene Katy. W końcu wychodzi - świeża, super ubrana i utalentowana Katy. To, co zrobiła w Krakowie i co robi na całym świecie podczas tej trasy koncertowej, to jest jakaś wielka, niezrozumiała dla niektórych masakra. Show podzielone na kilka aktów, przy czym w każdym akcie scena i sama Katy + tancerze wyglądają zupełnie inaczej. Mnóstwo hitów, które zna każdy, nawet nie słuchając Katy nałogowo. Wszystko dopięte na ostatni guzik, a do tego sama Katy wydawała się strasznie miła. Wzięła dwie dziewczyny na scene, pierwszą z plakatem „take a selfie with me” i zrobiła sobie z nią selfie, drugą, która miała w poniedziałek urodziny - posadziła ją na tort, który nagle był mega wysoko i śpiewała specjalnie dla niej. Katy podczas koncertu miała też chęć nauczyć się trochę języka polskiego, krzyczała do mikrofonu „dziękuję” i „kocham Cię”, co było mega śmieszne i urocze. Ogólnie było bardzo dobrze, cieszę się, że kupiłem te bilety i mimo tego, że z powodu choroby musiałem wyjść troszeczkę wcześniej i odpuścic sobię ostatnią piosenkę, czułem się spełniony muzycznie po tym koncercie. Dziękuję wszystkim znajomym, którzy ze mną się bawili. Igorowi też, chociaż nawet nie zobaczył supportu, bo oczywiście musiał się na kogoś wydzierać i został wyprowadzony, hit!
środa 25.02'15
Śniadanie, prysznic, pociąg - pendolino do Warszawy, ja, Igor, Areta i Karolina. Pod hotelem oczywiście miłe powitanie, mimo tego, że byłem chory i nie chciałem Was zaraźić, okazało się, że wszyscy byli tam chorzy, więc bez stresu. W pociągu... Było dość śmiesznie, zwłaszcza z Panem z Warsu, który nie miał nic do zaoferowania z kuchni - nie było nic, nawet kurczaka, który przecież tak by mi się na masę przydał... Po prostu Pan nie ogarniał nic poza tym, że mówił, że "tego niestety nie mamy", no ale co zrobisz. Kupiłem specjalne wydanie BRAVO z samym sobą, wiem, trochę egocentryzm, no ale... miałem co robić w pociągu. W sumie to mieliŚMY, bo każdy przeglądał co tam napisali i szczerze - fajnie to zrobili. Najważniejsze rzeczy, pisane językiem dość młodzieżowym, wszystko przejżyście i z lekką przesadą - no ale jak zawsze pozytywnie. Dzięki BRAVO! :) Wróciwszy do domu zapakowałem torbę i poszedłem na siłownie, po czym zrobiliśmy sobię "małą" posiadówę, która przeistoczyła się stety, lub niestety w "dużą" posiadówę i trwała do rana. No ale taka siła w paczce, nie da się usiedzieć spokojnie na dupię przy takich wariatach, w sumie mi to odpowiada.
czwartek 25.02'15
Nie lubię budzić się o 15. To straszna strata czasu - pamiętajcie, starajcie się wstawać jak najwcześniej, czas tak szybko leci, że ja nawet nie zorientowałem się, że nie mam już 18 lat, tylko 19. To dziwne, bo naprawdę nie wiem kiedy to się stało. Tak czy inaczej... obudziliśmy się dość późno, ale szybko postawiliśmy się na nogi i poszliśmy na niewidzialną wystawę na Placu Zawiszy w Warszawie. Słuchajcie... to co ja tam przeżyłem, zapamiętam do końca życia. W niewidzialnej wystawie chodzi o to, że ludzie wprowadzają Cię w świat osób niewidomych. Wchodzisz do pomieszczenia, jest cholernie ciemno, takiej ciemności nigdy nie widziałem... jesteś w pokoju, potem w toalecie, potem w kuchni, potem na ulicy, las, dom leśniczego, koło auta, po prostu mnóstwo innych rzeczy. W każdym z tych pomieszczeń przewodnik (który jest niewidomy) tłumaczy co gdzie jest, jak to się rozpoznaje, jak poruszać się po takich miejscach - po prostu pokazuje jak wygląda życie "jego oczyma". Wychodząc z niewidzialnej wystawy, podziękowałem Bogu za to, że widzę. To było niesamowite przeżycie i poczułem jeszcze większy szacunek dla osób, które muszą sobie z tym radzić na codzień. Wielka różnica jest też pomiędzy osobami, które widziały, a wypadek sprawił, że przestały, a osobami, które nie widzą od urodzenia. Mimo pozorów, tym drugim w życiu jest łatwiej. Po prostu tworzą swój świat, nie mają porównań, nie mają przykładów - a kiedy nagle przestajesz widzieć to, co widujesz na co dzień, przeżywasz wielki szok - musisz uczyć się życia na nowo. Tak czy inaczej, dbajmy o zdrowie i martwmy się o siebie.
piątek 27.02'15
Obudził nas dzwięk kluczy i trzask drzwiami - wrócił Kwiatkowski, Michał Kwiatkowski. Wielkie opowiadania, plotki i wiadomości z gorzowskiego świata - wszystko już dograne! 7 marca w gorzowskim teatrze odbędzie się koncert mojego brata w ramach promocji albumu Chopin Etc, podczas którego zaśpiewam z nim jedną piosenkę - jaram się strasznie, powtórka z rozrywki - pamiętacie, jak śpiewałem kiedyś z bratem w Paryżu? Jeśli nie, dla przypomnienia:
https://www.youtube.com/watch?v=ZOiLZwvHpEo
Tak strasznie się cieszę - niedość, że w Gorzowie, to jeszcze z bratem na scenie. Trzeci raz w życiu, hell fuckin' yaaaay! Piątek przeleciał jakoś tak bez szału - siłownia i kolacja urodzinowa naszego znajomego Szymona - było miło na początku, potem było jeszcze bardziej miło i było tak miło, że nie skończyło się miło - choroba się odezwała i przez pół nocy musiałem wypić 3 litry wody, by dać radę zaśpiewać w Dzień Dobry TVN. Ale było super - bo z paczunią. Dzięki Bogu za nich!
sobota 28.02'15
Dzień dobry! TVN... Rano czat, potem wywiad z przemiłą Panią Kingą Rusin ( https://www.youtube.com/watch?v=012PnzrGqxM ), potem występ. Na próbie zaczęły się problemy, znów dorwało mnie to, co będzie się ciągnąć jeszcze przez kilka miesięcy i musiałem skrócić występ do zwrotki i refrenu - dłużej nie dałbym rady wyciskać z siebie dzwięku. Musiałem się przespać - a po występie wskoczyłem do busa i pojechałem do Zabrza, skąd do Was piszę. Obudziłem się pod hotelem, wstałem i czułem się już dobrze - odetchnąłem, bo chciałem dać Wam jak najwięcej energii ze sceny i mieć siły czerpać też tę energię od Was. Koncert był idealny, nic bym w nim nie zmienił, takżę dziękuję z całego serca za przybycie, ZABRZE!
Teraz w hotelu siedzę, słucham, jak Sara kłóci się z Wrzoskiem, czekam na pizze i za 4 godziny wyjeżdżam do Olsztyna. Nie wiem, czy iść spać... puszczę sobie mój super hiper serial Pretty Little Liars (tak wiem, trochę niekonwencjonalnie, ale serial naprawdę wciąga i sram po gaciach, kiedy oglądam kolejne odcinki). Jutro Olsztyn, wyśpijcie się i damy czadu!
Załączam zdjęcia z ostatnich dni - chyba będzie trzeba przełożyć te piątkowe posty na sobotę, jakoś łatwiej mi od dwóch tygodni pisać w soboty. No dobra... :)
Jejku kochanie odpocznij troche, nie przemęczaj sie tak. I naucz sie wkońcu mówic nam NIE :)
OdpowiedzUsuńnigdy się tego nie nauczę i nie mam z tym problemu. Lubię Was najmocniej.
Usuńna początku chciałam Ci podziękowac za ranek w Kazimierzu i za koncert w Lublinie.. Jak byś chciał to ogarnij sobie u mnie. A teraz zabieram się do czytania!
OdpowiedzUsuńDawid zapomniałeś o naszym grupowym zdjęciu z Lublina z hotelu... :(
OdpowiedzUsuńNie dodales zdjecia z hotelu z Lublina :( jeżeli je jeszcze masz to podeślij jakos czy cos , bo nie ukrywamy zalezało nam bardzo, no ale jesli nie masz to trudno , wybaczamy hehe :(:
OdpowiedzUsuńDawid, 21.02 to byla sobota. Wtedy byl koncert w Rzeszowie :D
OdpowiedzUsuńTydzien, jeju jak to szybko minelo. Wracaj jak najszybciej!
post jak zawsze super <3 ale nie przemęczaj się tak,weź ciepłą kąpiel od razu poczujesz się lepiej i idź spac :* a ja zapraszam na mojego bloga http://xbloondix.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDodałeś zdj. z koncertu Katty. Jak czułeś się robiąc zdjęcia takiej osobie? Pomyśl sobie, że my Kwiatonatory czujemy się tak na twpoch koncertach jak robimy Ci zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńChyba zapomniałeś o swoim konkursie na Fb
OdpowiedzUsuńByłem na niewidzialnej wystawie jakiś czas temu. Doświadczenia na prawdę realne i wstrząsające. Zobaczyć świat oczami osoby niewidomej- niezbędne. Teraz nie potrafię przejść obojętnie obok niewidomego. Czuję się w obowiązku niesienia mu pomocy. Polecam każdemu wybrać się i skorzystać z tej atrakcji.
OdpowiedzUsuńDokładnie - ale ta nasza pomoc musi też być chciana. Trzeba pamiętać, że dużo ludzi podchodzi do ludzi niewidomych i bez pytania im pomagają - oni są wtedy przestraszeni, nie wiedzą o co chodzi... lepiej ich zostawić, albo spytać się, czy owej pomocy potrzebuują.
UsuńAle atrakcja niesamowita, zgadzam się.
Z tymi biletami to.... hahahahah o kurde, jedziesz na koncert, ale zapomniałeś biletów.. nieźle:D Kuruj się kochany, jak oglądałam twój wykon w ddtvn to było słychać, że ledwo dawałeś radę. Odpocznij, choć wiem, że nie masz za wiele czasu.. Ale niedługo Egipt, to się dupa wygrzeje, nie? Hahah. Mnie też coś kurcze wzięło, akurat jak kończą się ferie i idę do szkoły, hah przypadek? A w sumie.. co Ci dolega, że kilka miesięcy będziesz się leczyć? Kurcze, martwię się. :(
OdpowiedzUsuńI btw jeśli będziesz miał czas czy coś to.. mógłbyś zajrzeć na maila :)
Trzymaj się!
Dawid cieszę się że podobał ci się rzeszów bo to jest moje miasto wracaj szybko i wracaj do zdrowia bo to jest najważniejsze :-)
OdpowiedzUsuńDawid dziękujemy , że się tak dla nas poświęcasz , ale powinieneś się kurować :) zdrowie jest najważniejsze a ja się strasznie martwię :( Kocham Cię najmocniej ! <3 <3
OdpowiedzUsuńjesteś jeden dzień do tyłu bo sobota to nie był 20 tylko 21, niedziela 22, poniedziałek 23, wtorek 24, środa 25, czwartek 26, piątek 27, a następna sobota 28 :-) może ty naprawdę odpocznij
OdpowiedzUsuńoj przepraszam no.
UsuńDopiero teraz zauważyłam że pojebały Ci się daty haha w sobotę był 21, w niedziele 22 i tak dalej :D
OdpowiedzUsuńkoncert był dziwny?? Był zajebisty a nie dziwny ! Najlepszy. Wazne ze jestes zadowolony Emotikon heart Dziękujemy ci z całego serca za ten koncert. Daliśmy z siebie wszystko bo byłeś tam Ty ! Dla Ciebie wszystko
OdpowiedzUsuńWracaj do nas jak najszybciej
Na zdjęciu jak zawsze musi mnie uciac :(
Jestem ciekawa czy Wrzosek dał ci prezent ode mnie,bo nigdzie ani zdjec nie dodales ani nic wiec martwie sie ze nie ...
Upiekłam specjalnie dla Ciebie ten jabłecznik i obraz zrobiłam
Buziaki<3 Lublin czeka na nastepny koncert.
Zdrowiej kochany :**
Najwazniejszy plakat : #staruchyKwiata
jak się nazywała ta piosenka co śpiewałeś ją gdy leciała piosenka zespołu video- "wszystko jedno" w tym filmiku co dodałeś na snapa? nie mogę jej znaleźć.
OdpowiedzUsuńta, z której została zerżnięta cała muzyka do piosenki Video?
UsuńTa piosenka nazywa się Pumped up Kicks :)
tak :D dzięki. nie mogłam jej znaleźć :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń#Dawid_Odpocznij :'( zrób to dla nas , dla kwiatonators , proszę .. :( <3
OdpowiedzUsuńA ja myślałam że tylko ja oglądam Pretty Little Liars! Z dnia na dzień coraz bardziej Ciebie odkrywam... Super!
OdpowiedzUsuńDawid, tylko błagam odpoczywaj... Taki zapracowny ♥ Trzymaj się i jeszce raz - ODPOCZYWAJ :)
odpoczywam, odpoczywam. Odpoczywam nawet pisząc do Was! :)
UsuńW sumie dajecie mi tyle energii, że ten odpoczynek jest niepotrzebny, haha :)
Dawid zapomniałeś o naszym zdjęciu grupowym z Lublina z hotelu... 😭
OdpowiedzUsuńDawid zapomniałeś o naszym zdjęciu grupowym z Lublina z hotelu... 😭
OdpowiedzUsuńDawid ile ty piszesz? A ja myślałam, że jesteś leniem..:"D
OdpowiedzUsuńDo poprzedniego posta, bo teraz robią szajsy..
OdpowiedzUsuńSpać na podłodze. Oj Dawid Dawid.
Hity Hiciorki <3
Czasem tak trudno czytać, jak inni są szczęśliwi...
Trochę spóźniony ale i tak super lepiej później niż wcale. KOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuńKochany konkurs na fb.. zapomniałeś? Kiedy wyniki, halo? :)
OdpowiedzUsuńLublin, Zabrze i DDTVN opanowane przez #staruchyKwiata - lubię to! Może do wszystkich dotrze, że masz przy sobie też starszych ludzi. No i reklama w tv sprawiła, że rośniemy na fb! Haha.
OdpowiedzUsuńZ tymi biletami to zawsze masakra. Miliard razy sprawdzam przed wyjazdem czy je zapakowałam... Ale Ty oczywiście roztrzepany, standard. :D
Wysłałam Ci prawie setunie zdjęć z Lublina, dzięki za pozowanie! hahaha
PS. Ja teraz będę miała niestety odwyk aż do Londynu, ale staruchy spotkasz praktycznie na każdym koncercie, LOVE1
Kiedy kolejny post?!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny post, Dawid ? 💞
OdpowiedzUsuńCo z Tobą Dawid? dłuuugo nie piszesz....Co jest???wszystko OK?
OdpowiedzUsuńGruby, spóźniasz się. Co się stało?
OdpowiedzUsuńTakie milczenie jest nie do przyjęcia,napisz,że nie masz czasu i po sprawie,nie wiem jak młodzież,ale ja martwię się,że może stalo sie coś nie fajnego.masz fanów w rodzicach też! szanuj naszą troskę o Ciebie,Dwa słowa....napisz!pozdrawiam i wierzę,że to tylko brak czasu....i jeśli tak masz opierd.....
OdpowiedzUsuń