Hola ludzie, hola.
Piszę do Was z wybrzeża Costa Brava, a dokładniej z Lloret de Mar. Jak co roku w lipcu przyjechałem tu ze znajomymi, żeby odpocząć, poimprezować i „pochillować” na plaży, przy czym nieźle się spiec. Tak też się stało. Jesteśmy tutaj 3 dzień, a każdy ma dość słońca i szuka to nowych kremów po opalaniu. Fajnie, to już taka tradycja, jestem tutaj bodajże czwarty rok z rzędu i w ogóle mi się nie nudzi, chociaż miasto mam w palcu.
Jest tutaj też bardzo dużo Polaków, w sumie to prawie wszędzie - pracują w restauracjach, czy w klubach. Jest też ekipa z biura podróży FunClub, z którą się przyjaźnie i jak zwykle pomogli mi w organizacji wyjazdu.
Tak też zostały nam ostatnie dwa dni wolnego, po czym przenosimy się do Calelli, miejscowości położonej około 20 km od Lloret, gdzie zaczynamy obozy! Obozy muzyczne z fanami z Polski, którzy już zaraz chyba będą na miejscu i są gotowi na śpiew, grę, nagrywanie, zwiedzanie i smażenie się na słońcu. Zwiedzimy też ulice, przy których nagrywany był teledysk do „Jak to?” i może razem coś wykombinujemy ;) Nie mogę się doczekać, dlatego, że pierwszy raz robię obozy za granicą i jestem głodny efektów. Potem wracamy do Polski i zaczynamy obozy w Kazimierzu, aż kolejne 3 turnusy.
Mam już na mailu zmontowany teledysk do mojego następnego singla, „Afraid”. Strasznie wczułem się w reżyserowanie i w ogóle w całokształt tego, co nagrywaliśmy - i było to strasznie fajne. Podobało mi się, że razem z Janją trzymaliśmy nad wszystkim rękę i teledysk od początku do końca może być nasz, nie kogoś innego. Nasz, dla Was. Pozostało tylko wysłać kilka poprawek dotyczących montażu i możemy już Wam pokazać. Jak przy każdej poprzedniej premierze, liczę na Was i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Ale w sumie jestem tego prawie pewien, bo to teledysk z którego jestem zadowolony najbardziej. Niesie ze sobą mnóstwo uczuć i wprowadza widzów w fajny stan, stan ciekawości, ale tej pozytywnej. Więcej nic nie mówię, tak czy siak widzieliście już dużo ujęć i zdjęć z planu.
A o tym, co chciałem napisać na końcu, dużo pisać już nie trzeba. Pisali wszyscy i pisali mądrze, ale stwierdziłem, że skoro tak dużo młodych ludzi czyta mojego bloga, to o tym wspomnę. Każdy z nas już słyszał o Dominiku z Bieżunia. Chłopak lat 14, poniżany przez „kumpli”, „ziomków” i kretynów ze szkoły za to, jak się ubiera. Alarmował o tym pedagogów, ale nie zareagowali. Ponoć też słyszał upokarzające rzeczy od nauczycielki od chemii. Tak upokarzające, że się jej bał i unikał jej lekcji- a potem nie mógł sobie poradzić z materiałem. Były robione badania w szkole na temat poczucia bezpieczeństwa uczniów względem samych siebie i duża część uczniów niestety nie czuła się na korytarzach tak, jak powinna - czyli swobodnie i w stanie wykorzystać ten krótki czas na odpoczynek i przygotowanie się do następnej lekcji. To przykre, ilu idiotów żyje na tym świecie i ilu idiotów jest skłonnych bez skrupułów doprowadzić do sytuacji, w której drugi człowiek chce i uważa, że jedyną ucieczką od tych ludzi i słów jest samobójstwo.
Inni napisali już wiele, więc tylko jeszcze raz Was poproszę. Jeśli jesteście blisko takich sytuacji i w Waszym codziennym środowisku możecie zauważyć zachowania, które mogą ranić innego człowieka, reagujcie nie zastanawiając się. Nigdy nie wiemy jak słaby może być człowiek w głębi duszy, nawet, jeśli na co dzień tego nie pokazuje. Trzeba tępić tak nieludzkie spojrzenie na rzeczywistość. Trzeba tępić kretynizm.
Nie mogę wyobrazić sobie, że ludzie, którzy już „dopięli swego” i przez których zabił się człowiek, w dodatku ten, który miał przed sobą całe życie i wielki bagaż wspomnień do wzięcia, potrafią po tym wszystkim tworzyć jakieś pieprzone memy, przez które pokazują innym, że cieszą się z tego, co się stało. Chwile później jadą z nauczycielami do Włoch na wycieczkę. No po prostu kabaret.
Trzeba o tym mówić jak najwięcej, bo tylko to pomoże - nie możemy przejść koło tego tematu obojętnie, bo tych kretynów będzie jeszcze więcej. Kretynów, którzy myślą, że w taki sposób pokażą kolegom, którym chcą zaimponować, jacy są fajni i ile odwagi w sobie mają, by niszczyć drugiego człowieka. Od środka. Tak, jak boli najbardziej.
a najbardziej zabolał mnie widok mojej płyty na jego biurku.
trzymaj się Dominik
Korzystajcie z wakacji, dbajcie o siebie i pamiętajcie o karmie. Ona jest i wraca. Czasami szybciej, niż człowiek myśli. Zawsze z podwojoną siłą.
A ja Wam dziękuję i mimo tego, że jesteśmy teraz dość daleko, czuję Waszą obecność i jest mi ona ciągle potrzebna.